„Najlepszy” Łukasza Palkowskiego był jedynym filmem w konkursie, który niósł widzowi nadzieję.
Po raz drugi z rzędu Złote Lwy, główna nagroda 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, powędrowały w ręce debiutanta. W ubiegłym roku w Gdyni triumfował debiut Jana P. Matuszyńskiego „Ostatnia rodzina”, w tym roku „Cicha noc” Piotra Domalewskiego. Oba filmy łączy temat, bo opowiadają o rodzinie, chociaż „Cicha noc” w zupełnie innym kontekście. Film rozgrywa się gdzieś na prowincji w czasie jednego wigilijnego popołudnia i wieczoru. Pierwszoplanowym bohaterem jest Adam, który od kilku już lat pracuje w Holandii. Powodzi mu się dobrze, a jego niezapowiedziany przyjazd do rodzinnego domu w Wigilię Bożego Narodzenia ma określony, lecz początkowo nieznany najbliższym cel. Adam chce na dobre wyjechać z Polski i założyć w Holandii własną firmę. W czasie przygotowań do Wigilii dochodzi do szeregu dramatycznych wydarzeń, które mogą zmienić jego życie. Świetnie wyreżyserowany, zmontowany i zagrany film dotyka tematu emigracji zarobkowej, a także przedstawia wiarygodny obraz życia na prowincji i problemów z jakimi borykają się jej mieszkańcy. Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że po raz kolejny katolickie uroczystości są pretekstem do podkreślenia, że nie ma w nich prawdziwej religijności i stały się pustym rytuałem, elementem odchodzącej w przeszłość tradycji. Podobne refleksje nasuwają się w związku z przedstawioną w filmie rodziną. Podzieloną i z różnych względów skłóconą. Na szczęście nie jest to obraz jednoznacznie czarny, bo na uwagę zasługują podejmowane przez jej członków próby porozumienia się.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz