Żyliśmy z moją Żoną i dwojgiem małych wtedy dzieci w wielkiej biedzie, ale nawet przez myśl nam nie przeszło, że byłoby nam łatwiej, gdybyśmy zdecydowali się na zabicie w łonie mojej Żony któregoś z Dzieci - napisał były wojewoda bielski Mirosław Styczeń do sędziego, który ma nałożyć karę na Mary Wagner. Kanadyjka ma być po raz kolejny wtrącona do więzienia za to, że wchodzi do kliniki aborcyjnej, wręcza napotkanym tam kobietom białe róże i proponuje rozmowę, jeśli są gotowe rozważyć rezygnację z aborcji.
Szanowny Panie Sędzio,
z wielkim niepokojem przyjąłem wiadomość, że Pani Mary Wagner ponownie zagrożona jest karą za swoją działalność kierowaną do kobiet skłaniających się do aborcji własnych dzieci.
Jestem człowiekiem doświadczonym wiekiem, szczęśliwym ojcem trojga dzieci i dziadkiem czworga (a za parę miesięcy pięciorga) wnuków. Każde z nich jest cudownym dowodem Boskiego Stworzenia. Trudno wyobrazić sobie nawet hipotetycznie, że mogły się nie urodzić, bo poddane być mogły aborcji. Dwoje moich starszych dzieci urodziło się, kiedy Polska była jeszcze komunistycznym państwem, a ja, jako członek związku zawodowego „Solidarność” spędziłem prawie rok w komunistycznym więzieniu, a po zwolnieniu nie mogłem przez 4 lata podjąć normalnej pracy. Żyliśmy z moją Żoną i dwojgiem małych wtedy dzieci w wielkiej biedzie, ale nawet przez myśl nam nie przeszło, że byłoby nam łatwiej, gdybyśmy zdecydowali się na zabicie w łonie mojej Żony któregoś z Dzieci. A musi Pan wiedzieć, że w komunistycznej Polsce aborcji można było dokonać na życzenie w każdym szpitalu (były tylko państwowe) i to bezpłatnie. Tak więc można było tego dokonać łatwiej nawet niż w dzisiejszej Kanadzie. Kiedy Polska zrzuciła w 1989 roku komunistyczne jarzmo posłowie suwerennego polskiego parlamentu wywodzący się z „Solidarności” zdelegalizowali aborcję na życzenie.
Dzisiaj, kiedy moje pokolenie powoli odchodzi z czynnego życia, coraz częściej dzielę się swoimi doświadczeniami z moimi wnukami. Kiedy opowiadam im o latach swojej młodości, wspominam, że swoją wolnością tak, jak tysiące moich kolegów (historycy obliczają, że w noc wprowadzenia tzw. stanu wojennego – 13 grudnia 1981 roku – komuniści zamknęli w więzieniach ponad 12 tysięcy członków „Solidarności”, a dziesiątki zginęły od kul oddziałów policyjnych podczas pacyfikacji strajków i nielegalnych demonstracji) zapłaciłem za wszelkie możliwe wolności, których nie było w komunizmie. Zakładania partii politycznych, związków zawodowych, stowarzyszeń, firm, posiadania majątków, głoszenia własnych poglądów, swobody demonstrowania „za” i „przeciw”. Ale także za brak wolności do zabijania człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
Szanowny Panie Sędzio,
Każdy człowiek jest wolną istotą. Może krzewić dobro, ale także czynić zło. Życzę Panu z całego serca, aby kiedyś, gdy będzie Pan rozliczał się z życia doczesnego, mógł powiedzieć: Dzięki Ci, Panie, że pozwoliłeś mi być rycerzem dobrych spraw, a zło zostawiłem innym.
Z wyrazami należnego szacunku,
Mirosław Styczeń
(List został wysłany do adresata w wersji anglojęzycznej)