Rada Społeczna przy komisji weryfikacyjnej ws. reprywatyzacji zapowiedziała w czwartek, że złoży wniosek do komisji o doprowadzenie na jej obrady prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Rada wystosowała też oświadczenie w obronie lokatorów kamienicy przy Poznańskiej 14.
"Będę wnioskowała o to, żebyśmy na najbliższym spotkaniu rady złożyli taki wniosek o doprowadzenie Hanny Gronkiewicz-Waltz do komisji weryfikacyjnej" - powiedziała podczas konferencji pod stołecznym ratuszem Iwona Łukasik z Rady Społecznej przy komisji weryfikacyjnej. Liczy, że komisja się do tego wniosku przychyli.
Łukasik dodała, że "jest wielką farsą, że pani prezydent za pieniądze wszystkich warszawiaków wynajmowała sobie drogie kancelarie prawnicze".
Rada Społeczna wydała oświadczenie w sprawie - ich zdaniem - karygodnego zachowania pełnomocników miasta podczas środowego posiedzenia komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji. Pełnomocnicy: Bartosz Przeciechowski i Zofia Gajewska zadawali lokatorom pytania m.in. o zadłużenie lokali, za co zostali wykluczeni przez przewodniczącego Patryka Jakiego.
Oświadczenie w obronie lokatorów odczytał Marek Jasiński z Rady Społecznej.
"Zachowanie pełnomocników Prezydent było niedopuszczalne. Odebraliśmy je jako próbę zastraszenia świadków, którzy będą publicznie ujawniać przebieg dzikiej reprywatyzacji, która działa się za przyzwoleniem władz miasta. Wyrażamy solidarność z mieszkańcami kamienicy przy ul. Poznańskiej 14, jak również z tymi, którzy w przyszłości będą wzywani przed Komisję" - napisali przedstawiciele Rady.
"Zdajemy sobie sprawę, że złożenie zeznań jest ogromnym przeżyciem dla osób, które doświadczyły nieludzkiego procederu czyszczenia kamienicy, dlatego tym bardziej należy negatywnie ocenić postawę miasta i pełnomocników, którzy zamiast pomóc gnębionym lokatorom próbują ich dyskredytować, ujawniając w niedopuszczalny sposób dane wrażliwe" - podkreślają społecznicy.
Ich zdaniem, "Hanna Gronkiewicz-Waltz oprócz niezwłocznego stawienia się przed Komisją powinna odpowiedzieć na pytanie, kto dopuścił do tego, że pełnomocnicy ratusza z zewnętrznej kancelarii dysponowali podczas rozprawy danymi wrażliwymi na temat osoby przesłuchiwanej. Dane te nie były związane z procesem reprywatyzacyjnym?"
RS napisała w oświadczeniu, "że pełnomocnicy są bardzo hojnie wynagradzani z budżetu m.st. Warszawy. Niezrozumiała jest ich postawa, która zamiast dążyć do wsparcia osób poszkodowanych oraz walki o skradziony majątek miasta, służy zastraszeniu bezbronnych mieszkańców, którzy na skutek decyzji władz miasta znaleźli się w dramatycznej sytuacji życiowej."
Katarzyna Matuszewska z RS powiedziała, że "od ponad 10 lat wmawia się ludziom, którzy walczą z mafią reprywatyzacyjną, że są patologią, roszczeniowcy, alkoholicy, nie płacą, bezrobotni i dlatego mieszkają w tych mieszkaniach, tych kamienicach".
Zdaniem Matuszewskiej w środę podczas posiedzenia komisji reprywatyzacyjnej pełnomocnicy miasta próbowali udowodnić przesłuchiwanej lokatorce Annie Thomas, że "ponieważ miała problemy finansowe i czasem zalegała z czynszem, to nie jest wiarygodna, jeżeli chodzi o kwestie reprywatyzacji".
"Sytuacja osobista ludzi, którzy są w tych kamienicach, nie ma większego znaczenia. Fakt jest faktem, że miasto było okradane, że wszyscy byliśmy okradani" - powiedziała działaczka.
"Nie pozwolimy, żeby lokatorzy byli przeczołgiwani w budynku ministerstwa (sprawiedliwości) na oczach kamer, tak jak to miało miejsce podczas 10 ostatnich lat" - dodała.
Zdaniem Anny Thomas, lokatorki Poznańskiej 14, szokujące jest to, że obce osoby znają jej wrażliwą sytuację domową. "Wczorajsze wystąpienie mecenasów ratusza było ostrzeżeniem dla wszystkich kwaterunkowców, którzy będą stawać w sprawie reprywatyzacji. Chcieli ich zastraszyć" - powiedziała.
Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej powiedział, że lokatorzy, "którzy idą do urzędu rozmawiać, biorą środki uspokajające, bo idą na terytorium wroga, bo są poniżani i upokarzani". Ikonowicz twierdzi, że postawa pełnomocników miasta na środowej radzie była "odwzorowaniem postawy burmistrzów i urzędników miasta".
Konferencja spontanicznie zamieniła się w demonstrację pod stołecznym ratuszem. Przedstawiciele Rady i lokatorzy krzyczeli: "Hańba" oraz "Lokatorzy to nie towar".