Co najmniej 13 osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych w czwartkowym zamachu z użyciem furgonetki na zatłoczonej ulicy w Barcelonie - podały władze Katalonii. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie (IS). Kierowcy pojazdu nie udało się dotychczas zatrzymać.
Według lokalnych władz wśród rannych jest co najmniej 18 cudzoziemców. Polskie MSZ poinformowało MSZ w czwartek wieczorem PAP, że dotychczas nie potwierdzono, aby wśród poszkodowanych w zamachu znajdowali się obywatele RP. Konsulat Generalny RP w Barcelonie jest w stałym kontakcie z centrum kryzysowym oraz policją i weryfikuje wszelkie informacje dotyczące poszkodowanych obywateli polskich. ? Jak poinformowała policja kierowca białej furgonetki wjechał na promenadę popularnej wśród turystów ulicy Las Ramblas, w centrum miasta i jadąc zygzakiem taranował wszystkie osoby, które znalazły się na jego drodze. Później opuścił pojazd i uciekł pieszo.
Jak opowiadali świadkowie, kierowca najwidoczniej usiłował zabić lub zranić możliwie najwięcej osób. Promenada, pełna spędzających urlopy w Hiszpanii turystów, przekształciła się w prawdziwe piekło. Zakrwawione ofiary leżały na chodniku, wiele z nich z połamanymi kończynami.
Ogarnięci paniką ludzie rozbiegali się na wszystkie strony szukając schronienia, m. in. w okolicznych sklepach.
Policja potwierdziła, że był to atak terrorystyczny. Wkrótce przyznało się do niego tzw. Państwo Islamskie (IS). Należąca do IS agencja prasowa Amaq poinformowała, że ataku dokonali "żołnierze Państwa Islamskiego". Nie podano jednak żadnych szczegółów, ani dowodów tego twierdzenia.
Rejon promenady Las Ramblas został natychmiast otoczony przez dziesiątki policjantów z bronią automatyczną. Zamknięto okoliczne sklepy i kawiarnie a także stacje metra i cały publiczny transport. Policja rozpoczęła obławę na sprawców zamachu.
Dotychczas zatrzymano dwóch mężczyzn mających związek z zamachem, ale okazało się, że żaden z nich nie był kierowcą furgonetki. Jeden z aresztowanych jest Marokańczykiem a drugi pochodzi z Melilli, hiszpańskiej enklawy w Północnej Afryce.
Policja opublikowała zdjęcie 20-letniego mężczyzny zidentyfikowanego jako Driss Ubakir, którego dokumenty wykorzystano do wynajęcia furgonetki użytej w zamachu. Według lokalnych mediów jest on Marokańczykiem. Miał on jednak powiedzieć policjantom, że nie ma nic wspólnego z zamachem a jego dokumenty zostały skradzione.
Według policji czwartkowy zamach wydaje się być powiązany z wcześniejszym wybuchem w domu mieszkalnym w miejscowości Alcanar, w którym zginęła 1 osoba.
Policjanci zastrzelili także mężczyznę, który staranował dwóch funkcjonariuszy w punkcie kontrolnym ustanowionym po zamachu w centrum Barcelony, ale - jak później podano - nie wydaje się aby miał on związek z atakiem na Las Ramblas.
Wieczorem w czwartek policja znalazła w mieście Vic, 70 km od stolicy Katalonii, drugą furgonetkę powiązaną z zamachem.
Do Barcelony przybył w czwartek wieczorem premier Hiszpanii Mariano Rajoy, który oświadczył, że miasto padło ofiarą "dżihadystycznego terroryzmu" podobnie jak wcześniej wiele innych miast na całym świecie. "To jest globalne zagrożenie i odpowiedź musi być globalna" - powiedział Rajoy.
Premier podkreślił, że obecnie "priorytetem są ofiary, ich rodziny i przyjaciele". Zapowiedział też, że zwróci się do wszystkich hiszpańskich partii politycznych o potwierdzenie uchwalonego wcześniej paktu antyterrorystycznego.
Polskie MSZ poinformowało MSZ w czwartek wieczorem PAP, że dotychczas nie potwierdzono, aby wśród poszkodowanych w zamachu znajdowali się obywatele RP. Konsulat Generalny RP w Barcelonie jest w stałym kontakcie z centrum kryzysowym oraz policją i weryfikuje wszelkie informacje dotyczące poszkodowanych obywateli polskich. MSZ uruchomiło specjalną infolinię dla osób chcących uzyskać bliższe informacje: (22) 523 86 04.
Głosy potępienia zamachu w Barcelonie napływają z całego świata. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker potępili sprawców tego ataku i przekazali wyrazy współczucia ofiarom zamachu i ich rodzinom.
Prezydent Francji Emmanuel Macron oznajmił, że Francja solidaryzuje się z Hiszpanią po zamachu w Barcelonie. "Straszliwy atak" potępiła też kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Premier Theresa May powiedziała, że Wielka Brytania łączy się z Hiszpanią w walce z terroryzmem. Z kolei prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, że potępia zamach w Barcelonie, i zapewnił, że USA uczynią wszystko, by pomóc Hiszpanii. Bliskość z narodem hiszpańskim wyraził też papież Franciszek.