Prokuratura Rejonowa w Chojnicach wszczęła w niedzielę śledztwo, w którym badać będzie tragiczne wydarzenia, do jakich doszło na obozie harcerskim w Suszku (Pomorskie). W efekcie nawałnicy śmierci poniosły dwie nastolatki, a 38 innych uczestników obozu odniosło obrażenia.
O wszczęciu śledztwa poinformował w niedzielę wczesnym popołudniem PAP Jacek Korycki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Korycki wyjaśnił, że śledztwo prowadzone będzie w trzech kierunkach. W pierwszym z wątków badana będzie kwestia nieumyślnego spowodowanie śmierci dwóch dziewczynek w wieku 13 i 14 lat. W drugim - sprawa "uszkodzenia ciała pod kątem osób rannych".
Trzeci z wątków dotyczyć będzie kwestii "bezpośredniego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia". Jak wyjaśnił Korycki, chodzi tu m.in. o zbadanie czy organizatorzy obozu odpowiednio zadbali o bezpieczeństwo uczestników.
Korycki dodał, że policja i prokuratura od soboty pracują nad sprawą. W sobotę - w ramach wstępnych czynności przeprowadzono m.in. oględziny miejsca zdarzenia. W niedzielę czynności - głównie przesłuchiwanie osób, które mogą coś wnieść do sprawy - były kontynuowane.
Rzecznik poinformował, że jedna z dziewczynek zginęła w namiocie, na który upadło drzewo, druga z kolei zginęła (także przygnieciona przez drzewo) poza namiotem - na terenie obozowiska.
Obóz harcerski w Suszku został kompletnie zniszczony i odcięty od świata przez tarasujące drogi drzewa w efekcie nawałnic, które przeszły nad województwem pomorskim w nocy z piątku na sobotę.