Szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski powiedział w wywiadzie dla rosyjskiej agencji RIA-Nowosti, że Polska nie ma możliwości współpracy z organami wymiaru sprawiedliwości Rosji w sprawie katastrofy samolotu prezydenckiego Tu-154M pod Smoleńskiem w 2010 roku.
"Przez siedem lat nie możemy otrzymać informacji od Rosji, nie możemy otrzymać dokumentów, wraku samolotu, nie mamy możliwości współpracy z rosyjskimi organami wymiaru sprawiedliwości, żeby otrzymać informację o tym, dlaczego doszło do katastrofy" - oświadczył Waszczykowski. Zaznaczył, że przynosi to szkodę dwustronnym stosunkom polsko-rosyjskim.
"Mamy problem dwustronny między Polską i Federacją Rosyjską. Powstał on z powodu katastrofy samolotu 10 kwietnia 2010 roku" - cytuje słowa ministra RIA-Nowosti, która opublikowała jego wypowiedzi w niedzielę przed północą.
Kilka z nich dotyczy spraw dostaw gazu. "Będziemy, chcemy, mamy zamiar importować gaz ze Stanów Zjednoczonych pod tym warunkiem, że cena będzie mogła wytrzymać konkurencję z ceną gazu od innych dostawców, takich jak Katar czy Rosja. Na razie gaz z USA jest znacznie droższy. Jednak jeśli zaproponują oni kontrakt, który zdoła stworzyć konkurencję dla importu gazu z Kataru czy innych regionów, to możemy go rozpatrzeć" - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Waszczykowski wyjaśnił, że Polska nie zgadza się ze stanowiskiem polityków europejskich, w tym niemieckich, którzy uważają, że gazociąg Nord Stream 2 jest przede wszystkim projektem biznesowym. "Nie, to jest projekt polityczny" - ocenił Waszczykowski. Dodał następnie: "jeśli polityka amerykańska będzie zawierać sankcje wobec tego projektu, to my przyjmiemy te sankcje z zadowoleniem, dlatego, że zapobiegnie to realizacji inicjatywy, która będzie zagrażać stabilności energetycznej i bezpieczeństwu naszej części Europy".
"Uważamy, że idea budowy Nord Stream i Nord Stream 2 była wymierzona przeciwko solidarności europejskiej i bezpieczeństwu energetycznemu" - mówił minister. Zaznaczył także, że Polska będzie nadal zabiegać o anulowanie decyzji Komisji Europejskiej pozwalającej rosyjskiemu Gazpromowi na uzyskanie szerszego dostępu do gazociągu OPAL, czyli biegnącego przez Niemcy przedłużenia Nord Stream.
Waszczykowski zaznaczył, że Polska będzie śledzić manewry rosyjsko-białoruskie Zapad-2017, które odbędą się we wrześniu na terytorium Białorusi. "Nie będziemy, oczywiście, podejmować żadnych środków nadzwyczajnych" - zastrzegł. Przypomniał zarazem, że "scenariusz ostatnich dwóch ćwiczeń był nieco groźny dla Polski, ze względu na to, że część scenariusza zawierała uderzenie wojskowe i jądrowe na Polskę, na Warszawę". "Myślę, że te ćwiczenia rosyjsko-białoruskie nie są konieczne, ponieważ my, NATO, nie mamy absolutnie żadnych agresywnych zamiarów wobec Federacji Rosyjskiej" - przekonywał minister.
Przedstawił również stanowisko Polski dotyczące zawieszenia przepisów o małym ruchu granicznym z obwodem kaliningradzkim. "Wstrzymaliśmy ten program w zeszłym roku przed szczytem NATO w Warszawie ze względów bezpieczeństwa. Zdaniem ministerstwa spraw wewnętrznych, które podejmowało tę decyzję, okoliczności te, związane z kwestiami bezpieczeństwa, nie zmieniły się, dlatego utrzymujemy naszą politykę dotyczącą odwołania małego ruchu granicznego" - powiedział Waszczykowski. Zapewnił, że strona polska nie odczuła problemów ekonomicznych i wskazał, że wielu mieszkańców obwodu kaliningradzkiego posiada wizy długoterminowe pozwalające na wjazd do Polski, np. na zakupy.
Polska - jak mówił minister - nie ma nic przeciwko podtrzymywaniu dialogu z Rosją, jednak ze strony Moskwy brak zamiarów prowadzenia dialogu z Warszawą. "Wszystkie problemy, jakie powstały pomiędzy Federacją Rosyjską i wspólnotą międzynarodową, zostały zainicjowane nie przez Polskę, a przez FR" - powiedział szef MSZ. "Klucz do poprawienia stosunków między Polską i Federacją Rosyjską leży w Moskwie, a nie w Polsce" - ocenił Waszczykowski.