Przypadek Charliego Garda zmobilizował brytyjską rodzinę do walki o życie małej córeczki.
Jorja Emerson ma rok i cierpi na epilepsję, jak również rzadką chorobę chromosomową. Gdy dziewczynka dostała 17-godzinnego napadu padaczki, lekarze stwierdzili, że nic nie mogą zrobić. Przez pięć dni dziecko, było w farmakologicznej śpiączce. Lekarze oświadczyli, że jest to beznadziejny przypadek i rodzina powinna zabrać córkę do domu i pozwolić jej umrzeć.
Warto dodać, że dziewczynka, pomimo wcześniejszych napadów, nauczyła się przewracać, uśmiechać i gaworzyć. Niestety ostatni atak poczynił znaczne szkody w jej mózgu, dlatego tak niezbędne jest leczenie.
Robbie Emerson chciałby zabrać córkę do Stanów Zjednoczonych, aby tam oceniono jej faktyczny stan zdrowia. Skontaktował się w tej sprawie z lekarzem z Bostonu, który może zaoferować leczenie dla Jorji. Lekarzom w USA udało się pomóc dzieciom z podobnymi schorzeniami. - Nie wierzę, że każdy zna wszystkie odpowiedzi, ja ich nie znam, ale wierzę, że dla córki można zrobić dużo więcej. Mam nadzieję, że jest to dla niej szansa i że nie będzie na nią za późno - powiedział w wywiadzie dla "Mirror".
Historia Charliego i jego rodziny zainspirowała Robbiego do zbierania funduszy (200 tys. funtów) na pokrycie kosztów przelotu i leczenie.
- Kiedy ich widzę, to widzę miłość rodzica do dziecka - mówi Emerson o Connie Yates i Chrisie Gardzie.
MG /Mirror