Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, przemawiając w niedzielę przed parlamentem z okazji obchodów pierwszej rocznicy udaremnienia puczu, podkreślił, że krytyka ze strony państw UE nie powstrzyma go przed podpisaniem odpowiedniej ustawy, która pozwoli na przywrócenie w Turcji kary śmierci.
"Jeśli parlament zagłosuje za przywróceniem kary śmierci, co myślę że nastąpi, i da mi ustawę w tej sprawie (do podpisania), bez wahania ją podpiszę" - zapowiedział Erdogan, przemawiając w Ankarze do swych zwolenników zgromadzonych przed parlamentem.
"I osobiście nie obchodzi mnie, co powiedzą na to Hans czy George" - podkreślił turecki prezydent, nawiązując w ten sposób, jak pisze agencja dpa, do takich państw UE jak Niemcy czy Wielka Brytania, których przedstawiciele w przeszłości wielokrotnie podkreślali, że przywrócenie kary śmierci w Turcji oznacza przerwanie negocjacji w sprawie przystąpienia tego kraju do UE. Erdogan podkreślił, że to ze zdaniem obywateli Turcji liczy się najbardziej.
Podczas wygłaszanego w niedzielę nad ranem przemówienia Erdogan ponownie obarczył odpowiedzialnością za zorganizowanie puczu islamskiego kaznodzieję Fethullaha Gulena. Gulen, dawny sojusznik, a obecnie wróg Erdogana, od 1999 roku przebywa na dobrowolnym uchodźstwie w USA. Władze amerykańskie do tej pory nie wyraziły zgody na jego ekstradycję. Kaznodzieja zaprzecza, by miał jakikolwiek udział w przygotowaniu puczu z 15 lipca 2016 roku.
W związku z obchodami pierwszej rocznicy udaremnienia zamachu stanu dziesiątki tysięcy Turków wzięło w sobotę udział w "narodowych marszach jedności"; wcześniej tego samego dnia odbyło się nadzwyczajne posiedzenie parlamentu Turcji z udziałem prezydenta Erdogana oraz premiera Turcji Binalego Yildirima.