Prezydent Kuby Raul Castro skomentował częściowe przywrócenie od połowy czerwca restrykcji w relacjach kubańsko-amerykańskich przez prezydenta USA. To pierwsze publiczne wystąpienie kubańskiego przywódcy od tego czasu.
"Nie powiedzie się żadna strategia, która chce zniszczyć rewolucję przez wymuszenia, wywieranie presji lub za pomocą innych, bardziej subtelnych metod" - oświadczył Castro w wystąpieniu przed deputowanymi kubańskiego parlamentu.
Podkreślił, że Kuba nie potrzebuje od USA "pouczania" o prawach człowieka i ma w tej dziedzinie "wiele powodów do dumy".
Zmianę w polityce USA wobec swojego kraju nazwał "utrudnieniem" i zapewnił, że jego rząd będzie kontynuował wysiłki na rzecz normalizacji stosunków z Waszyngtonem.
Wcześniej podczas tej samej sesji parlamentu minister gospodarki Ricardo Cabrisas ogłosił, że gospodarka Kuby rośnie po okresie spadków w zeszłym roku i PKB może w tym roku wzrosnąć o 2 proc.
Byo to pierwsze wystąpienie Raula Castro, odkąd 17 czerwca prezydent USA Donald Trump ogłosił, że w kontaktach z Kubą przywraca część ograniczeń turystycznych i gospodarczych, zniesionych w czasie odwilży w dwustronnych relacjach za rządów jego poprzednika, Baracka Obamy. Swoją decyzję Trump argumentował koniecznością zwiększenia presji na władze w Hawanie w celu "uwolnienia Kuby" po ponad 50 latach komunizmu. Apelował jednocześnie o uwolnienie więźniów politycznych i poszanowanie praw człowieka.