Takiej sytuacji nie było od 25 lat.
„Dziennik Gazeta Prawna” podał dziś informację, że w budżecie ma pojawić się duża, prawie 2 miliardowa nadwyżka. A wszystko dzięki wpłacie prawie 8,7 miliarda zł zysku z Narodowego Banku Polskiego. Jednak to nie pieniądze z NBP, wpłacane w podobnej kwocie niemal co roku, zadecydowały o takim sukcesie. Zdecydowały o nim wpływy z VAT, o 11 miliardów złotych wyższe niż w tym samym okresie poprzedniego roku. W pierwszym półroczu wpływy z tego podatku wyniosły już prawie 80 miliardów zł, czyli grubo ponad połowę założonego planu.
Sukces nadwyżki budżetowej udało się osiągnąć w, zdawałoby się, niesprzyjających okolicznościach. Program 500+ znacząco zwiększył wydatki, a rząd postanowił nie obciążać Polaków wzrostem podatków. Mimo to, budżet, jak na razie, spina się dużo lepiej niż w poprzednich latach. Do tego wszystkiego udało się dojść dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego, zwłaszcza w kwestii VAT. Mówiąc brutalnie, nieuczciwi podatnicy w końcu musieli dołożyć się do wspólnej kasy.
Wielu ekonomistów było sceptycznych wobec planów rządu, który oparł planowane dochody na efektach walki z wyłudzeniami podatkowymi. Ale właśnie efekty tej walki pokazują, jaka była skala wyłudzeń podatkowych w Polsce. Ale rządowi pomogła też dobra koniunktura gospodarcza. Zarówno uczciwi przedsiębiorcy, jak i przedsiębiorcy „uczciwi od niedawna”, mogli zasilić budżet sporymi kwotami. Kwotami, które płacili od rosnących dochodów.
Niestety, nie zapowiada się, aby Polska dołączyła do Czech. Nasi południowi sąsiedzi w zeszłym roku osiągnęli nadwyżkę budżetową o równowartości prawie 10 miliardów zł. Nasz rząd zaplanował w tym roku deficyt o wartości prawie 60 miliardów zł. Na szczęście, wszystko wygląda na to, że będzie on dużo mniejszy. Może więc sukces w walce z nieuczciwymi podatnikami, skłoni ministerstwo finansów do ulżenia uczciwym podatnikom? I zdecyduje się ono na obniżkę podatków?