Watykański duchowny, o którego skandalicznych zachowaniach donosi włoska prasa, nie był pracownikiem Kongregacji Doktryny Wiary.
Włoska prasa, a za nią Jacek Pałasiński z TVN24, na stronie gazeta.pl poinformowali, że w budynku watykańskiej Kongregacji Doktryny Wiary duchowny miał organizować imprezy dla gejów, ponadto w jego apartamencie znaleziono narkotyki. Skandalista został jakiś czas temu usunięty z urzędu i umieszczony w klasztorze.
Z notatki można wywnioskować, że skandalista był pracownikiem Kongregacji Doktryny Wiary, więc za cały ten smutny stan rzeczy odpowiada jej szef kard. Gerhard Müller i dlatego właśnie został zwolniony z urzędu przez papieża.
Prawda pomieszana jest tutaj z kłamstwem. Prawdą jest to, że skandal miał miejsce w budynku Kongregacji Doktryny Wiary. Ale konieczne jest tu wyjaśnienie. To potężny gmach, w którym oprócz biur Kongregacji Doktryny Wiary znajdują się służbowe mieszkania pracowników różnych watykańskich instytucji. Bohater opisywanych zdarzeń zajmował jedno z tych mieszkań. Był sekretarzem kard. Francesco Coccopalmerio, który przewodniczy Papieskiej Radzie ds. Tekstów Prawnych.
To nieprawda, że kard. Müller miał cokolwiek z tą sprawą wspólnego. Nie zajmował się on administrowaniem mieszkań w budynku, który tylko częściowo zajmuje Kongregacja Doktryny Wiary.
Czy dziennikarze celowo obwiniają kard. Müllera, czy też wynika to tylko z niedostatku informacji? Tego nie wiem. Choć nie zdziwiłbym się, gdyby taka manipulacja była celowa. Konserwatywny, zwolniony z urzędu duchowny jest łatwym celem. Wątpię, by ktokolwiek zechciał sprostować błąd. Oczywiście to nie zmienia w żaden sposób faktu, że sam przypadek duchownego jest przerażający i godny ubolewania.