Krewny żołnierza wyklętego podzielił się z "Gościem" niezwykłą historią rodzinną. Historią, jak z filmu sensacyjnego, z wątkami... romantycznymi.
Patryk Semczuk o tym, że w swojej rodzinie miał żołnierza wyklętego, dowiedział się przypadkiem. Zaangażowany w działalność patriotyczną, zainicjował w swojej rodzinnej miejscowości Wyrzysk po raz pierwszy obchody Dnia Żołnierzy Wyklętych w ramach Pilskich Dni Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Przy tej okazji nawiązał kontakty z lokalnymi historykami i tak natrafił na osobę Mariana Myszki, pseud. "Łoś".
- Pomyślałem wtedy, czy może w mojej rodzinie nie miałem kogoś takiego, bo od strony mojej mamy występuje nazwisko "Myszka" - powiedział Patryk Semczuk. - Jestem tego typu osobą, że jeśli dowiem się o czymś nowym, to muszę to zaraz sprawdzić. I tak doszedłem do tego, że Marian Myszka był bratem mojej prababci.
Por. Marian Myszka był dowódcą 12-osobowego oddziału NSZ, przejętego po śmierci kpt. Juliana Bauca pseud. "Huragan". Z dokumentów IPN Patryk Semczuk dowiedział się, że jego krewny przeprowadził kilkanaście akcji bojowych, podczas których skutecznie udawało mu się uniknąć zasadzek UB. Jedną z najsłynniejszych takich akcji było rozbrojenie więzienia UB w Wyrzysku.
Wszystko przez kobietę
Był rok 1946. W Wyrzyskim więzieniu UB przebywało ok. 40 skazańców, w tym żołnierze AK i członkowie obecnego podziemia (NSZ i "WiN"). Jednak to nie oni byli powodem przeprowadzenia akcji rozbrojenia więzienia. Wszystko zaczęło się od pewnej pięknej kobiety.
Janina była córką pana Musiała, którego syn, a jej brat, znajdował się w więzieniu za nielegalne posiadanie broni. Odsiadywał tam wyrok 6 lat pozbawienia wolności. W Janinie zakochał się milicjant, Stanisław Bienias. Jednak ojciec zapowiedział mu, że odda rękę swojej córki, jeśli ten uwolni z więzienia jego syna. Zakochany milicjant postawił to sobie za punkt honoru i zaczął nawiązywać kontakt z uwięzionym, wprowadzając go w swój plan. Do akcji włączył swojego kolegę, dezertera z MO, Mariana Myszkę. Myszka dowodził całą akcją wraz z kpt. Baucem.
Pod "strzałką" Julianna Myszka, mama Mariana Myszki, pseud. "Łoś", obok kobieta trzymają chłopca za rękę to Zofia Topór, siostra Mariana Myszki prababcia Patryka Semczuka, mężczyzna pod "krzyżykiem" to Józef Myszka, brat Mariana. Kobieta obok to Józefa Stefania Frąszczak, siostra Mariana Myszki, pierwszy z prawej to Julian Bauc ps. "Huragan", żołnierz wyklęty
(kliknij, aby zobaczyć całość)
archiwum IPN
W nocy 24 maja 1946 roku partyzanci sfingowali akcję podziemia, zmuszając tym samym służby UB i MO do wyjazdu z miasta. Wtedy żołnierze ruszyli na więzienie. Jeden z nich, Jan Krywoszej pseud. "Czarny", stanął przy bramie i pod pretekstem konwojowania w patrolu UB zatrzymanego "bandyty", upomniał się o wejście. Nie znał hasła, więc wartownik zignorował go. "Czarny" jednak dzwonił bez przerwy dzwonkiem i to na tyle mocno poirytowało strażnika, że wyszedł sprawdzić, co się dzieje przy bramie. Żołnierze zareagowali błyskawicznie. Obezwładnili strażnika i bez oddania strzału weszli do więzienia i uwolnili wszystkich więźniów. Akcja zakończyła się sukcesem.
Jednak następnego dnia niemal połowa uratowanych skazańców wróciła z powrotem do więzienia w obawie przed represjami. Kpt. Bauc nie cieszył się też długo sukcesem. Zginął 2 lipca tego samego roku podczas starć z MO. Zamordowano również "Czarnego".
Po śmierci kpt. Bauca dowództwo nad 12-osobowym oddziałem przejął Marian Myszka pseud. "Łoś". Pomimo przeprowadzania wielu innych akcji pozostawał nieuchwytny dla Ubecji. Aż do dnia swojej śmierci.