Polscy siatkarze wygrali z wicemistrzami olimpijskimi Włochami 3:1 (21:25, 25:17, 25:18, 25:23) w swoim drugim występie w Lidze Światowej w tym sezonie. Biało-czerwoni mają komplet zwycięstw, bo dzień wcześniej pokonali Brazylijczyków 3:2.
Polska: Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Bartłomiej Lemański, Dawid Konarski, Bartosz Kurek, Mateusz Bieniek i Paweł Zatorski (libero) oraz Jakub Kochanowski, Grzegorz Łomacz, Maciej Muzaj, Damian Wojtaszek (libero), Aleksander Śliwka.
Włochy: Simone Gianelli, Filippo Lanza, Davide Candellaro, Luca Vettori, Luigi Randazzo, Mateo Piano i Massimo Colaci (libero) oraz Nicola Pesaresi, Oleg Antonov, Simone Buti, Giulio Sabbi, Fabio Balaso (libero), Iacopo Botto.
Trener Ferdinando de Giorgi postawił na tę samą wyjściową szóstkę, co dzień wcześniej i znowu się nie zawiódł. Bohaterami spotkań byli młodzi zawodnicy. W starciu z Brazylią zaimponował przyjmujący Aleksander Śliwka, w sobotę - środkowy Bartłomiej Lemański.
Tak naprawdę Polakom niewiele można zarzucić. Od samego początku każdy z elementów gry funkcjonował na bardzo wysokim poziomie. Biało-czerwoni doskonale zaczęli w polu zagrywki. W pewnym momencie prowadzili trzema punktami (12:9), ale potem się coś zacięło. To, że Włosi wyszli na prowadzenie 17:16, to duża zasługa Filippo Lanzy, który rozgrywał bardzo dobre spotkanie. Set zakończył się po nieudanym serwisie Mateusza Bieńka, a Włosi wygrali 25:21.
To jednak jedyna partia, jaką Polacy oddali. W kolejnych dominowali. Imponujące były statystyki - 83 procent w przyjęciu i 61 procent w ataku. Zresztą w tym secie zwycięstwo podopiecznych Ferdinando de Giorgiego nie było ani razu zagrożone. Prowadzili 12:8, 18:13 i ostatecznie wygrali 25:17.
Spotkanie było szczególne zwłaszcza dla włoskiego szkoleniowca biało-czerwonych, który po raz pierwszy w karierze prowadził zespół przeciwko reprezentacji swojego kraju.
De Giorgi spróbował także gry na dwóch libero. Paweł Zatorski przyjmował zagrywki, a Damian Wojtaszek pojawiał się na boisku na obronę.
W kolejnych setach, w których "szalał" Lemański Polacy kończyli do 18 i do 23. Trudna była czwarta partia, gdzie Włosi przycisnęli mistrzów świata i mieli realną szansę na zwycięstwo. Nie wykorzystali jej jednak, a Polacy w końcówki zaimponowali pewnością siebie.
"Cieszę się, że dostałem szansę na grę, bo pierwszy mecz w Pesaro mi nie wyszedł. Udało się dzisiaj dołożyć małą cegiełkę do zwycięstwa. Oczywiście takie mecze - z mistrzami i wicemistrzami olimpijskimi robią na mnie wrażenie, tym bardziej jestem wdzięczny, że w ogóle tutaj jestem" - przyznał Lemański.
Polacy polecieli do Włoch w najmocniejszym składzie. Liga Światowa w tym sezonie jest traktowana bardzo poważnie, a nie tylko jak etap przygotowań do najważniejszej imprezy, jaką będą mistrzostwa Europy w Polsce.
Mistrzowie świata występują w tzw. elicie, w której rywalizuje 12 drużyn. Każdy z zespołów weźmie udział w trzech turniejach – Polacy w Pesaro, Warnie oraz w Katowicach i Łodzi. W każdym z nich rozegrają po trzy mecze. We Włoszech zmierzą się jeszcze z Iranem (niedziela, 17.00).
Awans do Final Six uzyska pięć zespołów najwyżej notowanych w zbiorczej tabeli oraz Brazylia - jako gospodarz turnieju finałowego, który zaplanowany jest 4-8 lipca w Kurytybie.