Dla uciekinierów z Afryki droga do Europy to męka. Dla przemytników – świetny biznes.
Dawda (imię zmienione) pochodził z małej wioski w Gambii. Jako taksówkarz zarabiał równowartość 42 euro miesięcznie. Presja rodziny i rady kuzyna mieszkającego w Niemczech sprawiły, że w marcu 2016 r. wyruszył do Europy. Za równowartość 140 euro kupił bilet autobusowy do Niamey w Nigrze. Najbliższy kurs był za 2 dni, więc Dawda pojechał naokoło, przez Mali i Burkina Faso. Po drodze jacyś ludzie oferowali mu senegalski paszport, który miałby go ochronić przed deportacją. Mężczyzna nie kupił dokumentu. Stwierdził, że w razie czego będzie płacił pogranicznikom. Rzeczywiście, autobus zatrzymywał się na każdym posterunku drogowym. Pasażerowie musieli wysiadać i dawać łapówki – od 3 do 30 euro, zależnie od pochodzenia i tego, czy mieli odpowiednie dokumenty.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jakub Jałowiczor