Dwójka Polaków, których poszukiwaliśmy, niestety nie przeżyła ataku w Manchesterze - powiedział w środę w RMF FM minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Jak poinformował w zamachu zginęli rodzice dwóch dziewczynek, które uczestniczyły w koncercie.
W środę MSZ poinformowało, że w zamachu terrorystycznym w Manchesterze zginęło dwoje Polaków. MSZ potwierdziło także, że wśród rannych jest jeden Polak. Jak podkreślono zarówno on, jak i jego rodzina otrzymują "niezbędną pomoc konsularną".
"Dwie dziewczynki, jedna jest już dorosła, druga nastolatka, uczestniczyły w koncercie. Rodzice przyjechali po koncercie odebrać swoje córki, no i niestety dzisiaj rano doszła do nas wiadomość, że nie przeżyli tego wybuchu" - podkreślił Waszczykowski.
Dopytywany, czy dzieci, które uczestniczyły w koncercie są obecnie bezpieczne odpowiedział, że tak. "Są pod kontrolą wszelkich służb, zarówno brytyjskich jak i polskiego konsulatu, jedna z dziewczynek jest jak powiedziałem, nieletnia, więc również jest pod kontrolą służb rodzinnych" - dodał szef MSZ.
Pytany, czy wśród rannych jest jeden Polak odpowiedział twierdząco. "Jest również ojciec rodziny, która była na koncercie, na szczęście jest w szpitalu, jest po ciężkiej operacji, ale wszystko wskazuje, że będzie żył" - poinformował Waszczykowski.
Minister spraw zagranicznych ocenił również, że zamachy takie jak w Manchesterze są "wymierzone w nasz sposób życia, w naszą cywilizację".
"Zamach w Berlinie przed Bożym Narodzeniem - ciężarówka, która taranowała jarmark, gdzie sprzedawano różnego rodzaju towary, zabawki, prezenty bożonarodzeniowe. Również ciężarówka, która przejechała przez bulwar w Nicei. To są zamachy na nasz sposób życia" - zauważył szef MSZ.
"Teraz jest pytanie, czy mamy zrezygnować z tego sposobu życia przez drastyczne ograniczenie właśnie tego typu masowych imprez, czy jednak się bronić. To jest dylemat państw demokratycznych - na ile wolności, na ile restrykcji" - dodał Waszczykowski.
Szef MSZ podkreślił również, że środowiska, z których wywodzą się terroryści są w Polsce nieliczne. "Ci zamachowcy szerząc terror, chcą zrobić to w spektakularnych miejscach, które są cały czas obserwowane przez świat, Polska nie jest aż tak mocno obserwowana przez wielkie media światowe" - powiedział.
Pytany o swoją wypowiedź dla niemieckiego "Die Welt", na łamach którego zadeklarował, że Polska jest gotowa przyjąć uchodźców, jeśli dotrą do naszego kraju, odpowiedział, że mówił wyłącznie o "stanie prawnym". "Polska zobowiązana jest prawem międzynarodowym, jeśli na granicy polskiej pojawi się człowiek czy większa grupa, którzy będą twierdzić, że pochodzą z terenów objętych wojną, mają prawo złożyć podanie o azyl i oczywiście Polska ma obowiązek to podanie o azyl rozpatrzeć, niekoniecznie przyznać" - powiedział szef MSZ.
Dopytywany, czy to nie jest zmiana stanowiska polskiego rządu ws. uchodźców odpowiedział, że kwestie azylu są związane z prawem międzynarodowym.
"Polska oczywiście przyjmuje uchodźców politycznych, my przyjmujemy też olbrzymią grupę migrantów - w ubiegłym roku Polska wydała 1 mln 267 tys. wiz tylko dla Ukraińców, z tego 650 tys. było z prawem do pobytu i pracy w Polsce, więc to też musimy Europie przypominać" - powiedział minister spraw zagranicznych.
Waszczykowski był również pytany o słowa wicemarszałek Sejmu, wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (PO), która stwierdziła, że Polska byłaby w stanie przyjąć 7 tys. uchodźców. "Będziemy robić wszystko, żeby pani Kidawa-Błońska nie rządziła jednak w Polsce przez długie lata" - odpowiedział szef MSZ. "My będziemy przekonywać wyborców właśnie, żeby takim ludziom władzy w Polsce nie oddać" - dodał Waszczykowski.
Co najmniej 22 osoby zginęły, a blisko 60 odniosło obrażenia gdy w poniedziałek wieczorem, po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena, doszło do zamachu bombowego. Do przeprowadzenia zamachu w Manchesterze przyznało się we wtorek Państwo Islamskie (IS).