Były adwokat specjalizujący się w obronie praw człowieka i kandydat centrolewicowej Demokratycznej Partii Razem Mun Dze In zwyciężył we wtorkowych przedterminowych wyborach prezydenckich w Korei Płd., zdobywając 41,4 proc. głosów - wynika z sondaży exit poll.
Mun opowiada się za powrotem do dialogu z Koreą Płn. i deklaruje dążenie do zjednoczenia obu państw.
Wybory rozpisano po usunięciu z najwyższego urzędu w państwie Park Geun Hie, która w areszcie czeka na proces w sprawie korupcji.
Według sondaży exit poll we wtorkowym głosowaniu konserwatysta Hong Dzun Pio uzyskał 23,3 proc. głosów, a centrysta i przedsiębiorca An Czol Su - 21,8 proc.
Ju Song Min z Partii Bareun, która powstała jako odłam partii rządzącej po skandalu z panią prezydent, otrzymał 7,1 proc., a kandydatka Partii Sprawiedliwości Sim Sang Dzung - 5,9 proc.
Szacunki frekwencji na godzinę przed zamknięciem lokali wyborczych, czyli godz. 19 czasu koreańskiego (godz. 12 czasu polskiego), wynosiły 75,1 proc. Agencja Yonhap, powołując się na organizację czuwającą nad poprawnością wyborów, informuje, że frekwencja może sięgnąć 77,2 proc.
Podczas poprzednich wyborów prezydenckich w 2012 r. głosy oddało 75,8 proc. uprawnionych, a w 2007 r. frekwencja wyniosła 63 proc.
Według zapewnień komisji wyborczej ogłoszenie zwycięzcy będzie możliwe w nocy z wtorku na środę, czyli wieczorem czasu polskiego. Wówczas przeliczone zostanie od 60 do 65 proc. wszystkich oddanych głosów.
Ostateczne wyniki mają zostać podane rano w środę czasu koreańskiego. Jeżeli komisja wyborcza nie stwierdzi nieprawidłowości, poznamy nazwisko nowego prezydenta. Według dziennika "Korea Times" zostanie on natychmiast zaprzysiężony, bez okresu przejściowego.
Kampania wyborcza trwała 22 dni i zakończyła się w poniedziałek. Komentatorzy zwracają uwagę, iż nowy prezydent będzie miał do rozwiązania liczne problemy. Chodzi m.in. o decyzję o dalszym kształcie współpracy z USA, budowie systemu obrony przeciwrakietowej THAAD mającego strzec Korei Płd. przed możliwym atakiem rakietowym ze strony Korei Płn., ewentualny powrót do negocjacji z Pjongjangiem, czy rozwiązanie problemu nieformalnych ekonomicznych sankcji wobec południowokoreańskich produktów w Chinach, które mszczą się za rozpoczęcie montażu THAAD na terenie Korei Płd.
Lokalne media podkreślają, że nowy prezydent stanie także wobec wyzwań dotyczących niskiego przyrostu naturalnego w kraju, braku perspektyw zawodowych dla młodych ludzi oraz wszechobecna korupcja.
We wtorek rządowe media w Korei Płn. zaapelowały do mieszkańców Korei Płd., by nie udzielali poparcia kandydatom konserwatywnym. Pjongjang zachęcał Seul do ocieplenia stosunków.
Komentarz pojawił się w oficjalnym dzienniku Partii Pracy Korei "Rodong Sinmun". Napisano w nim, iż odsunięcie od władzy grupy polityków konserwatywnych utorowałoby drogę do nowej polityki i nowego życia w Korei Płd.
"Koreańczycy z Południa powinni w tych wyborach osądzić grupę konserwatywnych marionetek, wspólników Park Geun Hie, tak samo jak ukarali Park" - czytamy.
Ujawniony w październiku 2016 roku wielki skandal korupcyjny doprowadził do odsunięcia od władzy prezydent Park, sparaliżował prace rządu w Seulu oraz wyprowadził na ulice miliony ludzi, którzy domagali się odejścia szefowej państwa.
Południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia ostrzegało wcześniej, że Pjongjang będzie starał się zwodzić obywateli Południa i podsycać nastroje prowadzące do skłócania społeczeństwa. "To nic nowego, że Korea Płn. chce wpływać na politykę Korei Płd." - powiedział w połowie kwietnia rzecznik ministerstwa Li Duk Heng dodając, iż "Korea Płn. powinna skończyć z tym anachronicznym zachowaniem".