Strasnie rod widzem świat

Roman Dzioboń wynajduje stare drzewa, które mierzone w pierśnicy mają w obwodzie nawet pięć metrów. – Przecież nie będę żył sto lat. Ale drzewa to kilkusetletni świadkowie – mówi. Sam jest świadkiem. Rozrysował swoje drzewo genealogiczne, którego historia zaczyna się około 1650 roku.

Znajdowanie korzeni rodziny zajęło mu ostatnie dwa lata. Wyrastający z gałęzi poniżej tej z jego zdjęciem i po bokach już nie żyją. Pra, pradziadkowie, rodzice, żona, pięć starszych sióstr. – Wszystkie pochowałem, ostatnią w styczniu tego roku – opowiada. Za to nad jego głową bujnie rozmnożyły się nowe konary – córka Ela, syn Wojciech i ich rodziny z dziećmi. – Prawnuków mam czworo, jeden jest w drodze – mówi. Z żoną wychowali też przybraną córkę Ewę, którą traktowali jak rodzoną. – Mój najkrótszy życiorys: urodziłem się i umrę – wybucha śmiechem.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych