Kiedyś tańczyli breakdance i jeździli na deskorolkach. Dziś jeżdżą po świecie z filmami o ludzkich dramatach, w które wkracza żywy Bóg. Opowiadają bez obciachu o swej wierze. Bracia Maciej i Tadeusz Sykowie mówią, jak jest.
Spotkałem ich przed kilkunastu laty. Młodzi chłopcy zanurzeni po uszy w kulturze hip-hopu stali przy murze krzyżackiej fosy w Toruniu. Na scenie festiwalu Song of Songs grał 2Tm2,3. Potężna ściana dźwięku. „Fajne – orzekli zgodnie bracia z Bydgoszczy – ale to nie nasze klimaty”. Ożywili się, gdy w świetle reflektorów stanął Stan Fortuna, franciszkanin z Bronxu, i zaczął rapować z szybkością karabinu maszynowego. Tadeuszowi i Maćkowi zaświeciły się oczy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz