Z wojną jest tak, że prowadzą ją politycy, walczą żołnierze, a ofiarami są zwykli ludzie. Teraz widać to bardzo dokładnie w poddonieckiej Awdijiwce.
Nad przedmieściami Awdijiwki unosi się czarny dym. Pogorzelisko wciąż się tli. Między gruzami kręci się dwoje staruszków. Tu wcześniej stał ich dom. W nocy spadły na niego pociski z artylerii wystrzelonej z tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej. – Strzelali niby daleko, ale na wszelki wypadek zeszłam do piwnicy. A potem tylko chwila, wybuch i… domu nie ma – relacjonuje kobieta. To pani Natalia. Mieszkała tu ponad 70 lat. – Ocalało parę sztućców, nic więcej. Choć teraz takie czarne są, nie wiem, jak je domyję – wzdycha. Opiera się bezsilnie o jedną z ocalałych ścian i wpatruje się w ruiny domu z niedowierzaniem. Jej mąż ostrożnie przesuwa tlące się deski. – Zdążyłem wybiec z domu. Za całe życie tyle się nie nabiegaliśmy jak przez te trzy lata wojny – uśmiecha się gorzko.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Monika Andruszewska