Mimo zdobycia pięknej bramki Robert Lewandowski nie był w pełni zadowolony ze zwycięstwa Polski nad Czarnogórą 1:2.
Nasz internacjonał stwierdził, że było to ważne zwycięstwo na trudnym terenie. - Zrobiliśmy kolejny krok do przodu, ale też trzeba sobie powiedzieć, że nie graliśmy dziś perfekcyjnie - przyznał Lewandowski. - Czasem są takie mecze eliminacyjne na wyjazdach, w których zwycięstwo trzeba wymęczyć, wybiegać i wywalczyć. Byliśmy lepszą drużyną o tę jedną sytuację, o tę jedną bramkę. Może troszkę zemściła się nasza sytuacja przy 1:0 i potem straciliśmy bramkę, ale tak to jest, że jeśli się nie podwyższy prowadzenia, to potem ciężko utrzymać korzystny rezultat. Na szczęście udało się nam strzelić jeszcze jedną bramkę i utrzymać wygraną do końca - podsumował Lrewandowski.
Zdaniem bramkarza Łukasza Fabiańskiego, polska drużyna po raz kolejny pokazała charakter. - Był taki moment, że Czarnogórcy nas zepchnęli, ale jakoś to przeczekaliśmy i stworzyliśmy kolejne sytuacje, a jedną z nich Łukasz Piszczek zamienił w bramkę. Wiedzieliśmy, czego tutaj się spodziewać, ale nie daliśmy się ani fanatycznemu dopingowi, ani dość trudnym warunkom atmosferycznym, bo wiatr był porywisty. Nie daliśmy się też czasem agresywnej grze rywali, zachowywaliśmy spokój i wiarę, że nasze umiejętności jako zespołu pozwolą nam tutaj wygrać - zauważył golkiper Swansea.
Michał Pazdan podkreślił: - Odnieśliśmy czwarte zwycięstwo z rzędu i widać, że jesteśmy silni i cieszymy się, iż mamy sześciopunktową przewagę nad rywalami. Mieliśmy sytuację na 2:0, potem Czarnogóra wyrównała, ale ostatecznie udało się nam wyjść obronną rękę. W takich meczach, kiedy jest moment, że nie idzie, przetrzymaliśmy te 15 minut i wygraliśmy. Brawa dla drużyny - stwierdził stoper Legii.
Artur Jędrzejczyk dodał, że Biało-Czerwoni odnieśli w Podgoricy bardzo ważne zwycięstwo. - Wiemy, że mamy przewagę w tabeli, ale nie zapominamy, że jeszcze troszkę meczów pozostało do rozegrania i trzeba do nich się jak najlepiej przygotować. Najważniejsze, abyśmy dalej wygrywali - ocenił.
Kamil Glik wrócił myślą do sytuacji, w której - jak powiedział - mieliśmy piłkę meczową na 2:0. - Gdyby ta bramka padła, grałoby nam się łatwiej. Straciliśmy gola na 1:1 i wtedy pokazaliśmy, że jesteśmy mentalnie silni. Po momencie kiedy gra się nam nie układała, dalej dążyliśmy do ataku i do strzelenia kolejnej bramki. Fajnie, że mamy dużą przewagę, że przeciwnicy, w cudzysłowie, nam pomogli tym remisem (Dania i Rumunia), a teraz istotne są trzy mecze, które matematycznie mogą nas ustawić w bardzo korzystnej sytuacji - zauważył obrońca Monaco.
PAP /jdud