„Pokot” Agnieszki Holland przypomina propagandową, radykalnie proekologiczną i antyklerykalną agitkę.
Wzbudzający obecnie największe dyskusje polski film – „Pokot” Agnieszki Holland, jeszcze przed kinową premierą zdobył wyróżnienie na Festiwalu Filmowym w Berlinie. Otrzymał nagrodę Alfreda Bauera przeznaczoną dla filmów fabularnych otwierających nowe horyzonty sztuki filmowej. Trudno zrozumieć, jakie horyzonty otworzył „Pokot”, jeden z najsłabszych filmów w karierze autorki m.in. „Trzeciego cudu” i „W ciemności”. Być może chodziło o jakieś inne horyzonty, bo moim zdaniem „Pokot”, trudny do sklasyfikowania gatunkowo, to raczej nieudany miks gatunkowy. Znajdziemy tu elementy thrillera, horroru, zaangażowanego filmu społeczno-obyczajowego, a także agitki przypominającej najlepsze dokonania sowieckiej propagandy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz