Św. Faustyna przed laty poznała straszną prawdę o grzechach wśród ludzi Kościoła.
Pewnej nocy 1935 roku św. Faustyna ujrzała w nadprzyrodzonej wizji Jezusa przywiązanego do słupa i biczowanego. Biło Go na zmianę czterech mężczyzn. „Serce mi ustawało, patrząc na te boleści” – zapisała w Dzienniczku. Wtedy usłyszała słowa Jezusa: „Cierpię jeszcze większą boleść od tej, którą widzisz”. Następnie Jezus dał jej poznać, że poddał się męce biczowania z powodu grzechów nieczystych.
„Patrz i zobacz rodzaj ludzki w obecnym stanie” – rozległ się znów głos Zbawiciela. Wtedy Faustyna zobaczyła „rzeczy straszne”. Nagle scena się zmieniła – kaci ustąpili miejsca innym ludziom, którzy zaczęli Chrystusa siec bez miłosierdzia. „Byli nimi kapłani, zakonnicy i zakonnice, i najwyżsi dostojnicy Kościoła, co mnie bardzo zdziwiło, byli ludzie świeccy różnego wieku i stanu – wszyscy wywierali swą złość na niewinnym Jezusie” – relacjonowała święta. Jezus w jej widzeniu na początku milczał, lecz gdy do biczowania zabrali się ludzie z drugiej grupy, „strasznie bolesny wyrwał się jęk z Jego Serca”. Znów usłyszała głos: „Widzisz, oto jest męka większa nad śmierć moją”.
„Zdziwienie” Faustyny widokiem biczujących Jezusa osób duchownych i zakonnych musiało być ponad jej wytrzymałość, bo jak sama zaświadczyła, jej serce „popadło w rodzaj konania”.
Ponad pół wieku później rozdzierające duszę Faustyny „zdziwienie” stało się udziałem całego Kościoła. To, co jej pokazał Pan Jezus, my zobaczyliśmy na ekranach telewizorów i przeczytaliśmy na łamach gazet. Było tak, jak w tamtej wizji – usłyszeliśmy o osobach zakonnych, o kapłanach, a nawet o biskupach, którzy robili rzeczy potworne: krzywdzili dzieci na ciele i duszy. Smród grzechu wypełzł z miejsc, w których powinno go być jak najmniej. Trudne do pojęcia było, jak ludzie, którzy codziennie trzymają w rękach Ciało Pańskie, mogą z tych rąk czynić łapska, którymi w najobrzydliwszy sposób dotykają ciał „braci najmniejszych” Jezusa. Nie mieściło się w głowach, że ktoś, kto codziennie publicznie czyta Ewangelię, może tymi samymi ustami cynicznie zwodzić niewinne istoty.
A jednak okazało się, że jest to możliwe. Zajrzeliśmy w czeluść tajemnicy nieprawości i okazało się, że tego zła jest dużo, bardzo dużo, i że pedofilia wśród ludzi Kościoła to, niestety, nie marginalne zjawisko.
Nie ma chyba czegoś bardziej niszczącego dla Kościoła. Chyba tu najlepiej widać, że Wąż z Księgi Rodzaju naprawdę miażdży piętę Potomka Niewiasty i to jest konkretny ból, i konkretna strata.
Wiedza o tym strasznie boli, ale przecież lepiej wiedzieć i cierpieć, niż beztrosko zmierzać do otchłani, w poczuciu, że wszystko jest super. Bo nie jest super. Jezus jęczy pod razami, które Mu zadajemy (czy ktoś z nas nie zranił Zbawiciela grzechami nieczystości?). Skoro to do nas wreszcie dotarło, to już czas, żeby Mu przynieść ulgę i ochłodę, i okazać wdzięczność za przyjęcie chłosty zbawiennej dla nas.
Dziś obchodzony we wszystkich diecezjach Dzień Modlitwy i Pokuty za grzechy wykorzystywania seksualnego małoletnich. Więc pokutujmy.
Miej miłosierdzie dla nas i świata całego.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.