W Londynie kościoły nie dzielą się na puste i pełne. W Londynie kościoły dzielą się na te, które nie robią kursów ALPHA, i te, które nie nadążają z ich organizacją.
Jak zebrać 600–800 osób w kościele w środowy wieczór przez 10 tygodni z rzędu (powtarzając cykl 3 razy w roku), gdy pół Londynu bawi się w pubach i klubach dzielnicy Soho, część okupuje liczne teatry muzyczne, a w dzielnicy City do późna palą się światła w siedzibach międzynarodowych instytucji finansowych? Jak przyciągnąć 4500 ludzi do jednego kościoła w każdą niedzielę w mieście, które odsypia gorączkę sobotniej nocy, a wizytę w świątyni traktuje jako ostatnią rzecz, którą można w tym dniu zrobić? Odpowiedź ma 5 liter: ALPHA. Najskuteczniejsza dziś metoda ewangelizacji zrodziła się w londyńskiej parafii anglikańskiej. W samym centrum świata, który dokonał radosnej apostazji, we wspólnocie wyznaniowej dotkniętej największym kryzysem w jednym kościele zapaliła się lampka, która do dziś oświetliła drogę prawie 30 mln ludzi w blisko 170 krajach na świecie z niemal wszystkich wyznań chrześcijańskich. Kościół Holy Trinity Brompton w londyńskim Kensington nie tylko przyciąga sławą kolebki Alfy i osobą jej współtwórcy, pastora Nicky’ego Gumbela. Promieniuje również na inne kościoły w Londynie i w całej Wielkiej Brytanii, które przed zamknięciem chroniła dotąd tylko obecność garstki ocalonych (ewentualnie chrześcijańskich imigrantów). Brytyjski „Daily Mail” w 1998 roku ogłosił „powtórne nawrócenie Anglii” za sprawą Alfy. Fenomen kursów pokazuje, że głód Boga i wspólnoty na ziemi niemal doszczętnie wyrugowanej z wiary jest ogromny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina