– Czasem Jaś spojrzy na mnie tak smutno – mówi jego mama Teresa Wojnar. – Jakby wiedział, że życie zaraz może się skończyć. A my się modlimy, żeby jak najdłużej z nami był.
24października zeszłego roku Jaś skończył 6 lat. Mimo że czas biegnie do przodu, mama zajmuje się nim stale jak niemowlęciem. Podczas naszych odwiedzin chłopiec leży na łóżku z uchyloną buzią i przymkniętymi powiekami. Ale kiedy mama mówi, że jest wszystkim, co w jej życiu najlepsze, odwraca główkę, spogląda i głęboko wzdycha, jakby komentował to, co usłyszał. Najlepiej czuje się w jej ramionach, słysząc bicie serca. W zeszłym roku jesienią pojechała je naprawić, żeby jego rytm nadal uspokajał synka. Czuła się tak źle, że nie mogła bez zadyszki zasznurować butów. Lekarze zdiagnozowali kardiomiopatię przerostową. Długo czekała na rozpoznanie, bo z jej Porąbki pod Limanową trudno dostać się do specjalistów. Kiedy w szpitalu Jana Pawła II w Krakowie wszczepiono jej sztuczną zastawkę, nie była przy Jasiu ponad miesiąc.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych