Pusty gest? Przysłowiowy krzyżyk na drogę? Jaką moc ma błogosławieństwo ojca?
– Błogosławieństwo to ogromny dar Kościoła, najsilniejsza broń na świecie – opowiada o. Maksymilian Stępień, paulin. – Jest czynnością boską. Tym, który błogosławi, jest Bóg, a Jego błogosławieństwo zawsze tryska życiem. Odkryłem moc błogosławieństwa, gdy poznałem kiedyś we Wrocławiu rodzinę, której ojciec, Jacek, przed wyjściem do pracy klękał przed żoną i błogosławił jej brzemienne łono. Czynił na nim znak krzyża. I urodziła się malutka błogosławiona Tereska. Kiedyś, gdy poszli z nią na Mszę, wychyliła się z wózeczka i spadła na ziemię. A potem, jak gdyby nigdy nic, doczłapała pod tabernakulum. Pokazywała je ludziom rączką i zachwycona mówiła: Widzis? Widzis? Ona cała należała do Boga. Promieniowała Nim!
W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badania na temat wpływu ojca na postawę życiową dzieci. U dziecka wychowywanego przez samotną matkę może wystąpić 30 proc. ryzyka pojawienia się skłonności do patologicznych zachowań (agresja, przemoc, zaburzenia tożsamości seksualnej). W sytuacji, gdy dziecko jest wychowywane przez oboje rodziców, ale w złej relacji małżeńskiej, ryzyko wystąpienia patologicznych zachowań w życiu dziecka wynosi około 68 proc. Z kolei u dziecka wzrastającego w rodzinie, w której obecny jest kochający mąż i ojciec, występuje tylko 6 proc. ryzyka.
– Czy jesteśmy, jak diagnozuje wielu psychologów, pokoleniem sierot? – Nasze powstania narodowe, I i II wojna światowa, czasy komunizmu, emigracje sprawiły, że zabrakło wielu mężczyzn, często należących do elit kraju – wyjaśnia Henryk Wieja. – Badania statystyczne pokazują, że postawa młodego chłopaka jest w 80 proc. ukształtowana przez kobiety: matki, nauczycielki, lekarki. Zachwiana jest równowaga wpływu ojca na dom. Tak funkcjonuje nasze społeczeństwo. Przeciętny Polak spędza ze swym dzieckiem maksimum 7 minut dziennie. Powiedzmy sobie szczerze, to nie są budujące statystyki. Pamiętajmy, że Bóg dał nam dzieci na dwadzieścia kilka lat. Potem, co całkowicie naturalne, nasze drogi się rozchodzą. Jesteśmy po to, by pokazać im, jakie jest serce Ojca, by odkryć przed nimi, że jedynie w Nim znajdą poczucie bezpieczeństwa.
Wiemy, jak szczególną troską Kościół od samego początku otaczał wdowy i sieroty. Wynikało to z wielu biblijnych zapisów. Myślę, że w wymiarze duchowym wdową jest osoba pozbawiona ochrony i autorytetu męża, a sierotą ktoś pozbawiony osłony i autorytetu ojca. Bóg obliguje nas do tego, by zatroszczyć się o duchowe bezpieczeństwo tych osób. I podpowiada: „Zostawiam wam skuteczną broń”: akt świadomego, proroczego ogłaszania nad tymi ludźmi Bożych zamierzeń i potężnego błogosławieństwa Ojca.
Marcin Jakimowicz