Brytyjska premier Theresa May będzie w piątek pierwszym zagranicznym przywódcą, którego przyjmie w Białym Domu nowy prezydent USA Donald Trump. Podczas rozmowy poruszą m.in. temat stosunków handlowych między oboma krajami, relacje z Rosją i przyszłość NATO.
May przebywa z wizytą w Stanach Zjednoczonych od czwartku, kiedy przyleciała do Filadelfii, aby wziąć udział w corocznej konferencji Partii Republikańskiej. Wieczorem brytyjska premier udała się do Waszyngtonu, gdzie w piątek spotka się z Trumpem; oboje politycy wystąpią także na wspólnej konferencji prasowej.
Wizyta May jest kulminacją wielomiesięcznych wysiłków brytyjskiej dyplomacji. Jeszcze przed objęciem przez Trumpa prezydentury z wizytą w USA przebywali najbliżsi doradcy premier, a także brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson.
Piątkowe wydania brytyjskich dzienników zgodnie podkreślają, że wystąpienie May w czwartek w Filadelfii stanowi zarys stanowiska Wielkiej Brytanii wobec nowej administracji USA. Pozwala też lepiej zrozumieć, jakie argumenty mogą paść podczas piątkowych rozmów dwustronnych.
Premier zapowiedziała m.in. "odnowienie specjalnego partnerstwa" pomiędzy Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi, oceniając, że "zawsze było ono jedną z największych sił dobra na świecie".
Jak jednak zwróciły uwagę media, wystąpienie w Filadelfii - choć podobne w retoryce do słów Trumpa - było w istocie polemiką ze stanowiskiem prezydenta USA w sprawie polityki zagranicznej.
Pośrednio przyjmując krytykę Trumpa pod adresem NATO, szefowa brytyjskiego rządu wezwała do reformy Sojuszu i zwiększenia przez kraje członkowskie wydatków na obronność. Jednocześnie przypomniała, że NATO jest instytucją zrodzoną w wyniku współpracy, która definiuje współczesny świat.
Jak zauważył "Times", May w szczególności podkreśliła szczególnie znaczenie państw sojuszniczych w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym Polski. Z kolei "Telegraph" zaznaczył, że brytyjska premier skrytykowała Rosję, podkreślając, że z europejskiej perspektywy należy zachować daleko idącą ostrożność w relacjach z Kremlem.
"Szczególnie w obliczu aneksji Krymu, powinniśmy jasno upewnić naszych sojuszników sąsiadujących z Rosją, że ich bezpieczeństwo nie będzie kwestionowane. Nie powinniśmy dopuścić do zaakceptowania stanowiska prezydenta (Władimira) Putina, że to strefa wpływów Rosji, bo zagroziłoby to tym samym wolności, którą Ronald Reagan i Margaret Thatcher przynieśli państwom Europy Wschodniej" - powiedziała May.
"Warto - jak często - skorzystać z mądrości prezydenta Reagana, który w negocjacjach ze swoim odpowiednikiem Michaiłem Gorbaczowem, trzymał się zasady +ufaj, ale sprawdzaj+. Jeśli chodzi o prezydenta Putina, dla mnie taką zasadą byłoby: +angażuj się, ale bądź ostrożny+" - zaznaczyła szefowa rządu.
Według "Guardiana", "pogarda Trumpa dla norm w stosunkach międzynarodowych nie znaczy, że May też powinna je odrzucić". "Nie jest niemożliwe, że May będzie miała na niego pozytywny wpływ, kierując prezydenta w stronę bardziej zrównoważonego podejścia do spraw europejskiego bezpieczeństwa" - napisano w komentarzu redakcyjnym.
Podkreślono jednocześnie, że pośród kontrowersyjnych wypowiedzi Trumpa o przywróceniu stosowania tortur podczas przesłuchań terrorystów, a także o planach zbudowania muru na granicy USA z Meksykiem, "May nie może zignorować obaw dotyczących zmiennego charakteru Trumpa i jego niektórych planów".
Brytyjska premier powiedziała w czwartek dziennikarzom, że nie będzie bała się podnieść trudnych tematów w rozmowie z amerykańskim prezydentem. "Potępiamy stosowanie tortur i moja opinia nie zmieni się, niezależnie czy rozmawiam z wami czy z prezydentem Trumpem" - zaznaczyła. "Przeciwieństwa czasem się przyciągają" - zażartowała.
Media spodziewają się także, że oprócz polityki międzynarodowej, liderzy obu państw przeprowadzą nieformalne rozmowy o przyszłym porozumieniu o wolnym handlu pomiędzy Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi. Zgodnie z istniejącymi przepisami, taka umowa mogłaby wejść w życie dopiero po wyjściu Brytyjczyków z UE.
Po zakończeniu spotkań w Białym Domu szefowa brytyjskiego rządu uda się do Turcji na rozmowy z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem.