Donald Trump, w przemówieniu inaugurującym jego Prezydenturę powtórzył hasła głoszone w czasie kampanii. Zapewniał, że oddaje władzę zwykłym ludziom. Na ulicach Waszyngtony protesty przeciwko nowemu prezydentowi przybrały niespokojny obrót, a ich uczestnicy wybijali szyby w samochodach.
Na początku mowy inauguracyjnej Donald Trump powtórzył swoją przewodnią ideę, że chce być prezydentem zwykłych Amerykanów, w kontrze do waszyngtońskich elit. "Dziś przenosimy władzę z Waszyngtonu i dajemy ją z powrotem wam" - mówił 45. prezydent USA.
Podkreślił też, że w swojej polityce będzie się kierował amerykańskim interesem w pierwszej kolejności. "Nowa wizja będzie rządziła naszą ziemią - oświadczył prezydent. - Najpierw będzie Ameryka". Hasło America First będzie na pewno mottem prezydentury Donalda Trumpa.
Donald Trump odnosząc się do stanu amerykańskiej gospodarki podkreślił, że zostanie ona odbudowana "rękami amerykańskich pracowników". Podkreślił, że Stany Zjednoczone "muszą chronić Amerykanów przed zabieraniem amerykańskich miejsc pracy przez inne kraje". "Będziemy postępować według dwóch prostych reguł: kupować amerykańskie produkty i zatrudniać Amerykanów" dodawał.
W kwestii polityki zagranicznej nowy prezydent zdawał się dawać do zrozumienia, że dotychczasowi sojusznicy nie powinni czuć się zagrożeni, a głównym wrogie będzie islamski terroryzm. "Będziemy wzmacniać nasze stare sojusze i tworzyć nowe. A także zjednoczymy cywilizowany świat przeciwko radykalnemu islamskiemu terroryzmowi, który wykorzenimy całkowicie z powierzchni ziemi" mówił. Jednocześnie Donald Trump stwierdził, że"Broniliśmy innych krajów, odmawiając obrony naszego" czym dał do zrozumienia, że nie podoba mu się noszenie na barkach Ameryki obrony innych.
45. Prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził też, że "nie chcą narzucać amerykańskiego stylu życia innym krajom, ale chcą być przykładem". Swoje przemówienie zakończył swoim sloganem wyborczym "Uczyńmy Amerykę znowu wielką".