Nietypowe działania Waszyngtonu i nietypowa reakcja Moskwy. Afera z wyrzuceniem rosyjskich dyplomatów ze Stanów Zjednoczonych przypomniała, jak mocno działalność wirtualnych włamywaczy przekłada się na realny świat.
Według Waszyngtonu i amerykańskich mediów, hakerzy z Rosji włamywali się na konta polityków Partii Demokratycznej. Zdobyte materiały mieli wykorzystywać do uderzenia w kandydatkę tego ugrupowania na prezydenta, Hillary Clinton. Według oficerów służb specjalnych USA, na których powoływała się stacja NBC News, prezydent Rosji Władimir Putin miał osobiście decydować, które z wykradzionych informacji ujawnić. Z tego powodu 35 rosyjskich dyplomatów dostało nakaz natychmiastowego opuszczenia Stanów Zjednoczonych (USA nie oskarżają ich o ataki hakerskie, zarzucają im tradycyjną działalność szpiegowską). Oprócz tego Waszyngton wciągnął na listę osób i instytucji objętych sankcjami dwie rosyjskie służby specjalne – FSB i GRU, 4 oficerów tej drugiej, a także 3 powiązane z nią firmy. Oprócz tego sankcjami objęto dwóch rosyjskich hakerów: Jewgienija Michajłowicza Bogaczewa i Aleksieja Bielana.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jakub Jałowiczor