Prawdopodobnie już w poniedziałek poznamy decyzję prezydenta.
Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski - pytany w sobotę w radiowej Trójce - kiedy Andrzej Duda ogłosi decyzję w sprawie ustaw wprowadzających reformę edukacji, przypomniał, że na podjęcie tej decyzji prezydent ma czas do 9 stycznia. "Wszystko wskazuje na to, że właśnie w ten poniedziałek decyzja zostanie podjęta i ogłoszona" - powiedział.
Dopytywany, czy prawdą jest, że prezydent "bliski jest niepodpisania tej ustawy", odparł, że są to "wyłącznie spekulacje". Prezydent -mówił Magierowski - "ma oczywiście swoje wątpliwości i dlatego spotykał się z przedstawicielami środowisk, które krytykowały tę ustawę, by poznać ich opinię".
Zaznaczył jednak, że w ocenie prezydenta, reforma edukacji jest "niezwykle ważna i potrzebna". Magierowski przypomniał, że prezydent już podczas kampanii wyborczej mówił o potrzebie zmiany obecnie funkcjonującego systemu. Uczestnicy audycji byli pytani m.in. o inicjatywę Związku Nauczycielstwa Polskiego przeprowadzenia referendum w sprawie reformy edukacji. Zdaniem Grzegorza Długiego (Kukiz'15) "najlepszym rozwiązaniem byłoby referendum, bo to powinni decydować rodzice, a nie urzędnicy". Zadeklarował, że jeżeli referendum się odbędzie, to posłowie Kukiz'15 będą je "gorąco popierali". Dodał, że Kukiz'15 liczy w tej sprawie na weto prezydenta, aby reforma została przygotowana "w sposób odpowiedni".Podobnego zdania jest posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. W jej opinii, jeżeli nie będzie weta prezydenta, to środowiska przeciwne reformie doprowadzą do referendum. "Czekamy na weto prezydenta w poniedziałek, liczymy na przebudzenie się prezydenta Andrzeja Dudy. Jeżeli jego nie będzie to prawdopodobnie w przyszłym tygodniu środowiska, które się wcześniej spotkały doprowadzą do referendum". Zaznaczyła, że Nowoczesna wesprze referendum jeśli do niego dojdzie. Europoseł PSL Jarosław Kalinowski powiedział, że "nie wierzy w skuteczność tej inicjatywy, nawet jeżeli zostanie podjęta". Dodał jednak, że jeżeli do niej dojdzie, to PSL również się przyłączy. "Do końca trzeba pokazywać absurdalność pewnych działań" - mówił. Jak powiedział Kalinowski, ostateczną decyzję w sprawie przeprowadzenia referendum należy do większości parlamentarnej. W jego ocenie, "okaże się, że PiS nie chce słuchać ludzi".Andrzej Halicki (PO) powiedział, że reformy nie można wprowadzać "bez poszanowania konsultacji, prawa i całego procesu społecznego". W jego opinii, sposób wprowadzenia reformy edukacji pokazuje arogancję władzy "której miało nie być" - powiedział.Z kolei wiceminister kultury, poseł PiS Jarosław Sellin podkreślał, że wprowadzenie reformy edukacji jest niezbędne, by naprawić "błędy poprzedników".
Przedstawiciele PO, Nowoczesnej, Razem, Inicjatywy Polska, OPZZ, ruchów rodzicielskich oraz "Koalicji NIE dla chaosu w szkole" zadeklarowali w środę poparcie dla pomysłu ZNP zorganizowania ogólnopolskiego referendum w sprawie zapowiedzianej reformy edukacji.
Deklaracje takie złożyli po roboczym spotkaniu, podczas którego dyskutowano na temat ewentualnego referendum. Jego zwolennicy chcieliby, aby zostało ono przeprowadzone, jeśli prezydent podpisze przyjęte przez parlament ustawy Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe zmieniające strukturę szkół w Polsce. Prezydent czas na podjęcie decyzji do 9 stycznia.
Zgodnie z przygotowaną reformą edukacji w miejsce obecnie istniejących szkół mają być: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, dwustopniowe szkoły branżowe i szkoły policealne; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany mają być wprowadzane stopniowo począwszy od roku szkolnego 2017/2018.
Reforma wywołuje liczne protesty: samorządowców, rodziców, a nauczyciele związani z ZNP przygotowują strajk generalny w oświacie.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek pytany w środę o zapowiedzianą przez ZNP i koalicję partii i środowisk przeciwnych rządowej reformy oświatowej obywatelską inicjatywę referendalną, podkreślił, że zmiany wprowadzane w ramach reformy wynikają z programu PiS i dyskusji z Polakami w czasie kampanii wyborczej, a z sondaży wynika, że "ponad 60 proc. Polaków chce likwidacji gimnazjów".