Petru: Wyjazd prywatny, za prywatne pieniądze

Lider Nowoczesnej Ryszard Petru powiedział we wtorek, że jego niedawny wyjazd zagraniczny był wyjazdem prywatnym, sfinansowanym z prywatnych pieniędzy. "Nie było tam żadnej złotówki z pieniędzy publicznych, ani partyjnych" - podkreślił.

Na konferencji prasowej w Sejmie Petru odnosząc się do informacji o swoim wyjeździe i nieobecności podczas protestu posłów Nowoczesnej w sali obrad podkreślił, że jest to protest rotacyjny.

"Moja nieobecność w ciągu ostatnich kilku dni była zaplanowana. Przypomnę: byłem (na sali obrad) na Wigilii i 30 grudnia, również następnego dnia po Wigilii(...). W związku z tym było to wcześniej zaplanowane" - zaznaczył Petru. Przyznał jednocześnie, że wyjazd "jest to daleko idąca niezręczność".

Jednocześnie oświadczył, że jego "wyjazd miał charakter prywatny, był finansowany z pieniędzy prywatnych". "Nie było tam żadnej złotówki z pieniędzy publicznych, ani partyjnych" - zapewnił polityk. Zaznaczył, że - wbrew doniesieniom medialnym - nie był na Maderze, ale gdzie indziej za granicą.

Szef Nowoczesnej dodał, że jest skłonny odpowiadać na wszystkie pytania dotyczących kwestii politycznych. "Nie chcę natomiast odpowiadać na żadne pytania dotyczące kwestii niezwiązanych z polityką, czyli prywatnych" - powiedział.

W poniedziałek wiceszefowa partii Katarzyna Lubnauer pytana o wyjazd Petru poinformowała, że wyjechał on na wcześniej zaplanowany wyjazd w sprawach partyjnych. We wtorek dziennikarze pytali Petru o tę wypowiedź. "Moim zdaniem to jest brak komunikacji między mną, a Katarzyną Lubnauer" - oświadczył lider Nowoczesnej.

Pytany o relacje z PO Petru podkreślił, że jest w kontakcie z szefem Platformy Grzegorzem Schetyną. Jak powiedział, we wtorek wymienił się z nim SMS-ami. "Mamy świadomość, że kryzys państwa trzeba rozwiązać, wolelibyśmy rozwiązania, które nie doprowadzą do konfrontacji 11 stycznia. Mamy kilka dni na to. Padają propozycje kompromisowe. Takich rozwiązań będziemy szukać" - zadeklarował.

Jak dodał, jest "umiarkowanie optymistyczny", że kryzys w Sejmie uda się rozwiązać. "Zostajemy na sali. Czekamy cały czas na możliwość rozmowy ze strony PiS" - powiedział Petru.

16 grudnia w Sejmie posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę po wykluczeniu z obrad przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego posła PO Michała Szczerby; wówczas została ogłoszona przerwa. Obrady Sejmu zostały wznowione przez marszałka w Sali Kolumnowej, tam odbyły się głosowania, m.in. nad budżetem na 2017 r. Niektórzy z posłów opozycji weszli do Sali Kolumnowej, ale nie brali udziału w głosowaniach, twierdzili, że nie było w nich kworum i że były one nielegalne.

Od 16 grudnia grupa posłów PO i Nowoczesnej, w ramach protestu, przebywa na sejmowej sali obrad.

« 1 »