Premier Izraela Benjamin Netanjahu skrytykował jako skierowane przeciwko Izraelowi przemówienie wygłoszone w środę przez sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego i zarzucił mu "obsesję" na punkcie osiedli żydowskich na terenach palestyńskich.
Urzędujący do 20 stycznia szef amerykańskiej dyplomacji w przemówieniu nakreślającym wizję uregulowania kwestii bliskowschodniej odchodzącej administracji prezydenta Baracka Obamy opowiedział się za rozwiązaniem opartym na dwóch osobnych państwach - żydowskim i palestyńskim. Jego zdaniem, stanowi ono jedyną możliwą drogę do pokoju między Izraelem a Palestyńczykami.
"Tak jak rezolucja Rady Bezpieczeństwa, którą sekretarz stanu przeprowadził przez ONZ, jego przemówienie było skierowane przeciwko Izraelowi" - głosi komunikat wydany przez urząd premiera.
"Przez ponad godzinę w sposób obsesyjny mówił on o osiedlach i zaledwie tylko wspomniał o przyczynach konfliktu, czyli palestyńskim sprzeciwie wobec państwa żydowskiego bez względu na jego granice" - oświadczył Netanjahu.
W swoim wystąpieniu Kerry bronił decyzji USA z ubiegłego tygodnia, by umożliwić przyjęcie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji potępiającej nielegalne w świetle prawa międzynarodowego żydowskie osadnictwo na terenach palestyńskich. "Celem było zachowanie rozwiązania opartego na dwóch państwach" - podkreślił. Zaznaczył, że USA ani nie napisały, ani nie były inicjatorami tej rezolucji.
Jego zdaniem przyszłą granicę między Izraelem a Palestyną powinna wyznaczać linia z 1967 roku, czyli sprzed wojny sześciodniowej, z uzgodnionymi przez obie strony korektami, a Jerozolima powinna być stolicą obu państw. Izrael stałby się wówczas państwem żydowskim - mówił szef dyplomacji USA. Tymczasem zachowanie status quo jego zdaniem oznaczałoby "wieczną okupację".
Protestował także przeciwko podporządkowaniu polityki Izraela polityce osadniczej. "Osadnicy wierzą w jedno państwo, w wielki Izrael. Ktoś, kto myśli poważnie o pokoju, nie może ignorować rzeczywistego zagrożenia, jakie stanowią dla niego osiedla żydowskie" - uważa Kerry.
Stosunki między Izraelem a Waszyngtonem stały się bardzo napięte, gdy podczas głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w piątek ambasador USA wstrzymała się od głosu i dzięki temu niespodziewanie przyjęta została rezolucja żądająca od Izraela wstrzymania budowy osiedli żydowskich. W dokumencie podkreślono, że są one "pozbawione mocy prawnej i stanowią rażące pogwałcenie prawa międzynarodowego".
USA blokowały dotąd na forum Rady Bezpieczeństwa wszelką krytykę Izraela za nielegalne osadnictwo. Jest ono uważane przez wspólnotę międzynarodową za nielegalne i stanowiące przeszkodę na drodze do pokoju na Bliskim Wschodzie głównie dlatego, że osiedla budowane są na ziemiach, na których ma powstać w przyszłości niezależna Palestyna.