Jeśli wilki wyją, że pasterz jest zły, to znaczy, że jest dobry.
Według dowcipu z czasów PRL, Edward Gierek, na wieść o wyborze Jana Pawła II miał powiedzieć: „Cieszymy się z tego, jednak bardziej widzielibyśmy na tym stanowisku Babiucha” (ówczesnego komunistycznego aparatczyka z KC).
Jakoś tak to jest, że Kościół najlepiej urządziliby ci, którzy do niego za bardzo nie zaglądają. Widać to na każdym kroku, a dziś, po ogłoszeniu, że abp. Jędraszewski obejmie stolicę krakowską, szczególnie.
„A dziś głębokie wyrazy współczucia dla mieszkańców Krakowa i okolic” – napisał na Twitterze Tomasz Lis. Nie jest to odosobniona reakcja lewicowego „mainstreamu” na wybór abp. Marka Jędraszewskiego na krakowskiego metropolitę. Płynie z tamtej strony wiele nieprzychylnych komentarzy. Na dowód katastrofy, jaka rzekomo spotyka polski Kościół, media okołowyborcze i okołolisowe przywołują słowa dotychczasowego łódzkiego ordynariusza o katastrofie smoleńskiej, o in vitro, o różnicy między gejem i homoseksualistą, o powstaniu warszawskim i tym podobne.
Chodzi, oczywiście, o to, żeby czytelnik zaczął wywracać oczami i cmokać ze zgorszeniem, jakiego to wstecznego biskupa zamianował papież na krakowską stolicę. Kiedy się jednak człowiek skupi i zapomni o gniewnym sztafażu, doklejonym do cytatów z abp. Jędraszewskiego, musi zauważyć, że nie ma w nich niczego niewłaściwego, czego nie mógłby, albo choćby nie powinien, powiedzieć biskup.
Czym byłby Kościół, gdyby jego biskupi bali się otwarcie mówić o złu, jakie tkwi, na przykład, w sztucznym zapłodnieniu czy w ideologii gender? Ile warci byliby pasterze, konsultujący z wilkami metody podgryzania stada i dbający tylko o to, żeby wilki o nich źle nie wyły?
Sam Jezus ostrzegał przed sytuacją, gdy „wszyscy chwalić was będą”. Jeśli w jakimś miejscu na świecie laickie środowiska nie mają problemu z Kościołem, to znaczy, że tego Kościoła tam już praktycznie nie ma.
Pewnie, że ostrzeganie przed niebezpieczeństwami to tylko fragment posługi biskupiej. Jej centrum jest Pan Jezus i dobrze o tym wie zarówno abp Jędraszewski, jak i papież Franciszek, który zlecił mu zadanie w Krakowie.
Ewangelia nie cierpi na tym, że apostołowie jasno nazywają dobro i zło, że określają, co jest cnotą, a co grzechem, że wykorzystują obosieczny miecz Słowa, który rozcina a nie miażdży. Przeciwnie – jasny przekaz to podstawa, a nie przeszkoda ewangelizacji. Głową Kościoła jest Jezus, a On, gdy nauczał, nigdy nie liczył się z opinią na swój temat. Liczył się zawsze i wyłącznie z wolą Ojca.
I takich pasterzy, według wzoru Jezusa, nam potrzeba. Dlatego abp Marek Jędraszewski potrzebuje naszej modlitwy – w naszym własnym interesie.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.