Jedna noc z królem

Biblijna opowieść o królowej Esterze ma w sobie coś z orientalnej baśni.

Na początek przytoczmy taki oto jej fragment:

„…kiedy król Aswerus zasiadał na tronie swego królestwa, na zamku w Suzie, w trzecim roku swego panowania wydał ucztę dla wszystkich swoich książąt i swoich sług, i najdzielniejszych Persów i Medów, wielmoży i władców państw, którzy byli razem z nim. Przy tym pokazał bogactwo i majestat swego królestwa i blask swojej chwały i wielkości przez wiele dni, to jest przez dni sto osiemdziesiąt. A po upływie owych dni wydał król ucztę dla całego ludu, który znajdował się na zamku w Suzie, od największych aż do najmniejszych, przez siedem dni na dziedzińcu ogrodu przy pałacu króla…”.

Król, tron, zamek, uczta… Za chwilę pojawią się tam także „wszystkie księżniczki perskie i medyjskie”, a także dwie królowe (Waszti i Estera), przy czym ta druga to rzecz jasna sierotka, która na królewskim dworze znalazła się dlatego, że król zażyczył sobie, by we wszystkich krainach jego królestwa, zaczęto szukać mu nowej żony.

Baśniowych wątków w Księdze Estery jest, jak widać, całkiem sporo, nic więc dziwnego, że twórcy „Jednej nocy z królem” z 2006 roku sięgnęli właśnie po konwencję baśni filmowej. Co ciekawe, tworząc postać Estery, scenarzyści poniekąd przypomnieli widzom także… Szeherezadę. Jest bowiem Estera wielka miłośniczką biblijnych historii i tak, jak Szeherezada opowiadała wieczorami baśnie sułtanowi, tak Estera opowiada królowi – tyle tylko, że o perypetiach Jakuba, Labana i Racheli.

Takich „wyjść poza” Księgę Estery jest w tym filmie więcej. W jednej scenie bohaterka czyta dzieciom o dzielnym królu Dawidzie, w innej Mardocheusz błaga Boga o cierpliwość Hioba i mądrość Salomona, gdyż nie daje już sobie rady ze swoją podopieczną. To bardzo ciekawy zabieg. Wzbogaca fabułę filmu o dodatkowe treści biblijne, które w wiernej ekranizacji Księgi Estery zapewne by się nie znalazły.  

Wielką wartością tego filmu jest także strona wizualna. Reżyser Michael O. Sajbel miał możliwość kręcić zdjęcia w Indiach (konkretnie w Dźodhpur), które świetnie udaje Persję. Tamtejsze twierdze i pałace prezentują się na ekranie niezwykle okazale.

Świetna jest także obsada. Peter O'Toole, Omar Sharif, John Rhys-Davies – te nazwiska mówią same za siebie. Wcielająca się w Esterę Tiffany Dupont jest aktorką mniej znaną, ale ze swoją rolą poradziła sobie znakomicie. To z pewnością znacznie lepsza kreacja, niż ta, którą stworzyła Louise Lombard w telewizyjnej „Esterze” z 1999 roku.

*

Tekst z cyklu ABC filmu biblijnego

« 1 »

Piotr Drzyzga