Ulewne opady deszczu w Piemoncie i Ligurii na północy Włoch spowodowały, że z brzegów wystąpiły tam rzeki i strumienie. Do lokalnych podtopień doszło między innymi w części centrum Turynu, gdzie wylała rzeka Pad. W obu regionach ewakuowano setki ludzi.
Sytuacja w Piemoncie jest krytyczna - informują w czwartek miejscowe władze po trzech dniach rekordowych, jak podkreślają, opadów deszczu i ulew zwanych "bombami wodnymi".
Przewodniczący władz regionalnych Sergio Chiamparino ogłosił, że wystąpi o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej na zniszczonych terenach.
Bardzo poważne szkody zanotowano w rejonie Cuneo, gdzie zamknięto wiele dróg.
W miejscowości Ormea rwący strumień wody utworzył ogromną wyrwę w ziemi, w której zatonęło kilka zaparkowanych samochodów. Ewakuowano stojącą w pobliżu kamienicę.
Pod wodą znalazła się część miasteczka Garessio.
Władze Turynu wydały zakaz ruchu samochodowego i pieszego w dzielnicach zagrożonych zalaniem.
Czerwony alarm powodziowy ogłoszono w Ligurii, gdzie prewencyjnie ewakuowano dziesiątki rodzin z okolic miast Savona i Imperia. Sparaliżowany częściowo jest tam ruch kolejowy i drogowy.