Spaceruje wśród małp, zapłacił już pierwszy mandat, a przed wężami chronią go ... koty. Pierwszymi wrażeniami z pracy misyjnej w Zambii dzieli się ks. Dawid Lubowiecki.
Oto jego relacja w punktach:
1. Moje probostwo jest murowane, mam swój pokój, prąd i ciepłą wodę! Alleluja! Czasem tylko w porze suchej nie ma wody i prądu.
2. Przy parafii mam dom rekolekcyjny, gdzie stale przyjeżdżają grupy z różnych stron na swoje rekolekcje. Ten dom przynosi dochód 300-500 dolców miesięcznie. Z tych pieniędzy opłaca się pracowników, robi drobne remonty itp.
3. Za kilka miesięcy (podobno) mam zostać proboszczem. Bycie proboszczem tu a w Polsce prawie niczym się nie różni - ta sama "papierologia", biurokracja... Nie można nic na lewo.... Na przykład zatrudniamy tu trzech pracowników, i choć jesteśmy w środku buszu, to trzeba mieć podpisane umowy i składkę ubezpieczeniową im odprowadzać.
4. Dziś jechałem 75km/h zamiast 60km/h, policja złapała mnie na fotoradar i zapłaciłem 30 dolców. Nawet tutaj policja pilnuje ruchu drogowego.
5. W głównej parafii wszyscy mówią bardzo ładnie po angielsku. Mam jeszcze siedem mniejszych parafii pod opieką i tam nieliczni mówią po angielsku, więc kazania są tłumaczone przez miejscowych na języki lokalne. W tamtych stacjach jest ogromna bieda.
6. W parafii mam sporo grup prowadzonych przez liderów: dziecięce, młodzieżowe, osobne dla kobiet i mężczyzn, grupy charyzmatyczne. Najsilniejszą grupą każdej parafii jest „Katolicka Wspólnota Kobiet”. Ta wspólnota najmocniej organizuje życie parafii. Gdyby mnie ktoś napadł na probostwie, to wystarczy że zadzwonię do jednej z tych kobiet, a po kilku minutach wpadnie kilku facetów, którzy przyjdą mi z pomocą.
7. Wczoraj miałem przywitanie w parafii. Parafianie zaprosili mnie wieczór na imprezę. Przygotowali 13 dań (sałatki, owoce, mięsa, ryby) i trzy rodzaje wina!
8. Nigdy wcześniej tak zdrowo się nie odżywiałem: jem głównie warzywa, owoce, mięso swojskie gotowane, mleko swojskie - to wszystko dary od tych bogatszych parafian z głównej stacji.
9. Moja miejscowość nazywa się Namalundu - czyli wiele wzgórz. Można powiedzieć, że dookoła mnie jest wiele gór (po prawie 1000 m.n.p.m). Spacery są tu niesamowite wśród tych górek. Ostatnio spotkałem małpy.
10. Przy probostwie mam trzy koty. Podobno one dają znać, kiedy zbliża się wąż czy skorpion.
11. Dziś widziałem KFC - musiałem tam na chwilę wejść! :)))
Księdzu Dawidowi życzmy Bożej pomocy w misyjnej posłudze.
raf