W Japonii wykonano w piątek wyrok śmierci na 45-latku uznanym za winnego zabójstwa trzech osób. Była to pierwsza egzekucja od marca i 17. od powrotu do władzy konserwatywnego premiera Shinzo Abego pod koniec 2012 roku.
Kenichi Tajiri, uznany za winnego zamordowania dwóch kobiet i mężczyzny podczas włamań w 2004 roku i w 2011 roku, został powieszony o świcie w zakładzie karnym w mieście Fukuoka na południowym zachodzie kraju. Zgodę na egzekucję wydał minister sprawiedliwości Katsutoshi Kaneda.
Na konferencji prasowej tłumaczył, że chodziło o niezwykle brutalne morderstwa. "Po starannym rozważeniu sprawy postanowiłem nakazać przeprowadzenie egzekucji" - dodał.
Był to drugi przypadek wykonania kary śmierci wobec mężczyzny skazanego przez ławę przysięgłych a także sędziów. Instytucję ławy przysięgłych przywrócono w kraju w 2009 roku.
Japonia i Stany Zjednoczone są jedynymi uprzemysłowionymi krajami demokratycznymi, które stosują karę śmierci, co regularnie jest krytykowane przez międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka. Potępiają one to, że pobyt w japońskich celach śmierci, w izolacji, może trwać wiele lat. Krytykują również fakt, że informację, iż wyrok zostanie wykonany, skazani otrzymują na kilka godzin przed egzekucją. Ich bliscy dostają zawiadomienie po fakcie.
Władze w Tokio podkreślają, że karę śmierci popiera 80 proc. japońskiego społeczeństwa i dlatego nie ma planów jej zniesienia.
Według agencji Kyodo obecnie w celach śmierci przebywa 129 skazańców. Jednym z najbardziej znanych jest założyciel sekty Aum Najwyższa Prawda, Shoko Asahara, skazany na karę śmierci w 2004 roku za atak w tokijskim metrze z 1995 roku. W wyniku ataku z użyciem gazu bojowego, sarinu, zginęło 13 osób, a ponad 6 tys. zostało rannych. Asaharę uznano też za winnego 15 innych zabójstw.
Łącznie 13 członków sekty Aum Najwyższa Prawda skazano na najwyższą karę za atak z 1995 roku i inne przestępstwa. Wyroki kary śmierci nie zostały dotychczas wykonane.