Legia Warszawa sensacyjnie zremisowała z Realem Madryt, ale niesmak po burdach i zamkniętych z tego powodu trybunach pozostał. Czy kibice stołecznego klubu długo jeszcze będą określani mianem najniebezpieczniejszych w Europie?
Środa. Zimny, listopadowy wieczór na Łazienkowskiej. Podświetlony na zielono stadion powinien być dzisiaj rozgrzany do czerwoności dopingiem kibiców: do Warszawy przybyła przecież legendarna hiszpańska drużyna. Real gra drugi mecz z Legią, która pierwszy raz od dwudziestu lat bierze udział w rozgrywkach Ligii Mistrzów. Media zgodnie przyznają, że obecność w naszym kraju triumfatora ostatniej edycji może się prędko nie powtórzyć. Ulice są jednak prawie puste, wielkiego piłkarskiego święta celebrowanego przez oddanych Legii fanów nie będzie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Kalbarczyk