Pierwsza dama USA wsparła w czwartek w Karolinie Północnej ubiegającą się o prezydenturę Hillary Clinton. To pierwszy raz, gdy obie panie wystąpiły razem podczas kampanii. Zdaniem komentatorów, Michelle Obama to najsilniejsze ogniwo kampanii Clinton.
Pani Obama zachwalała Clinton jako najbardziej wykwalifikowaną kandydatkę na prezydenta USA, "bardziej niż Barack (Obama) i bardziej niż Bill (Clinton). "Jest gotowa, by być dowódcą sił zbrojnych od pierwszego dnia" - powiedziała Obama w Winston-Salem, w Karolinie Północnej, jednym z kluczowych stanów wahadłowych, gdzie rozegra się walka o prezydenturę USA 8 listopada. W 2008 roku wygrał tu Barack Obama, ale cztery lata temu pokonał go republikański kandydat Mitt Romney.
Sondaże z Karoliny Północnej wskazują, że Clinton prowadzi z nominowanym przez Partię Republikańską Donaldem Trumpem o około 2,5 punktu procentowego. Wyprzedza go także w większości innych stanów wahadłowych, ale najnowsze sondaże wskazują, że Trump poprawia swe notowania; odrobił straty m.in. na Florydzie i w Ohio.
Pani Obama apelowała do mieszkańców Karoliny Północnej, by oddawali głos na Clinton już w procedurze wczesnego głosowania. Tłumaczyła, że wynik wyborów prezydenckich "zawsze waży się na ostrzu noża". "O wszystkim zdecyduje frekwencja. (...) Jeśli Hillary nie wygra to będzie to nasza wina" - powiedziała.
"Czy ktoś zna kogoś bardziej inspirującego niż ona?" - mówiła z kolei o obecnej pierwszej damie Clinton. "Michelle przypomina nam, że musimy ciężko pracować i być wierni naszym wartościom, być dobrzy dla siebie i nigdy nie przestawać walczyć o to, w co wierzymy" - powiedział Clinton. Przyznała, że pierwsza dama to "nie tak znowu tajna broń" jej kampanii.
Obie panie, które po raz pierwszy wystąpiły razem w trwającej kampanii, nie szczędziły sobie uścisków i uśmiechów. Komentatorzy przypominają jednak, że osiem lat temu, gdy Clinton walczyła z ówczesnym senatorem Barackiem Obamą w demokratycznych prawyborach, usłyszała od przyszłej pierwszej damy wiele słów krytyki. Ale obecnie Obama silnie zaangażowała się na rzecz prezydentury Clinton, od której oczekuje się, że będzie kontynuować wielu polityk Obamy.
"Gdyby ktoś miał wątpliwości, to zapewniam, że Hillary jest moja przyjaciółką" - powiedziała pierwsza dama.
Zdaniem większości komentatorów, Michelle Obama jest niezwykle silnym, jeśli nie najsilniejszym ogniwem kampanii Clinton. Należy do najbardziej popularnych osób w kraju, ciesząc się poparciem ponad 60 proc. społeczeństwa, większym niż jej mąż. Poza tym, w przeciwieństwie do kandydatki na prezydenta USA, pani Obama zajęła bardzo ostre stanowisko w sprawie stosunku Trumpa wobec kobiet, po tym jak ujawniono nagrania z seksistowskimi komentarzami Trumpa na temat z 2005 roku.
W szeroko komentowanym wystąpieniu dwa tygodnie temu Obama określiła wypowiedzi Trumpa jako "szokujące i poniżające". "Nie mogę przestać o tym myśleć, te słowa wstrząsnęły mną tak dogłębnie" - powiedziała. "To nie jest coś co możemy ignorować i zamieść pod dywan.(..) To były słowa wypowiedziane przez silnego człowieka, który otwarcie mówił o seksualnie agresywnym zachowaniu, a właściwie chwalił się całowaniem i obmacywaniem kobiet, używając języka tak nieprzyzwoitego, że wielu z nas martwiło się, że nasze dzieci usłyszą to w telewizji" - powiedziała Obama.
Jak komentowano, Clinton nie mogła zająć w sprawie nagrań Trumpa tak stanowczego stanowiska, z uwagi na różne pozamałżeńskie skandale jej męża.