Jezus był krypto-pastorem. Ale ciii. Niech to zostanie między nami!
Jezus uzdrawiał chorych. Cytuję na spotkaniu siedem fragmentów ewangelii pod rząd. „Słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił” (Mt 8, 16), „Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał” (Mt 4, 24). „Wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich” (Mt 12, 15). „A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6, 19).
Co słyszę? „Jakież to protestanckie!”
Śmiać się, czy płakać?
Od kilku dni zachodzę w głowę, w jaki sposób katolik powinien czytać zapowiedź Jezusa: „Dawajcie a będzie wam dane. Miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze”. Potraktować to jako wabik na przyciągnięcie tłumów? Metaforę?
Albo takie wezwanie: „uzdrawiajcie chorych”. Znów przenośnia?
Problem w tym, że tak stoi napisane w mojej na wskroś katolickiej tłumaczonej przez tynieckich benedyktynów Biblii. Czy oni też dali się zwieść?
Jak mam czytać Ewangelię, by nie usłyszeć słów świętego oburzenia: „jakież to….”. Zauważyłem, że zazwyczaj ostateczny argument mający zamknąć usta. Taki gwóźdź do trumny.
Biskup Andrzej Siemieniewski (cyklicznie wyjeżdża na rekolekcje z liderami charyzmatycznych wrocławskich wspólnot, wśród których są też przedstawiciele innych Kościołów) zapytany przed dwoma tygodniami o to, dlaczego coraz częściej modlimy się z braćmi protestantami odpowiedział: „Być może dopiero teraz zaczęliśmy rozumieć to, co półtora tysiąca lat temu mówił święty Augustyn: ci, którzy nazywają Boga ojcem i odmawiają modlitwę «Ojcze nasz» są wezwani do braterstwa. Augustyn mówił to w odniesieniu do głębokich sporów i dramatycznych podziałów na terenach północnej Afryki, gdzie Kościół rzymskokatolicki spotkał chrześcijan ze wspólnot donatystów. Donatyści mówili: «Nie chcemy mieć nic wspólnego z katolikami», a Augustyn odpowiadał: «Nawet jeśli oni nie chcą mieć z nami nic wspólnego to… my chcemy!». I wyjaśniał wiernym, dlaczego chcemy. Bo: są ochrzczeni i mówią do Boga «Ojcze!». Widocznie każde pokolenie musi to orędzie sprzed półtora tysiąca lat cierpliwie odkrywać na nowo.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.