Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Łk 10,3
Jezus wyznaczył jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Powiedział też do nich: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!» Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»”.
Misja misją. Ale zaraz pójść na pożarcie? Jak owce między wilki? Czy Jezus od swoich uczniów nie wymaga jednak zbyt wiele? Uczniowie Chrystusa za swoją wierność Ewangelii, a zwłaszcza za jej głoszenie, czasem płacą śmiercią. Za to zginął święty patron Polski, biskup Wojciech, za to zginął mający niebawem być ogłoszonym błogosławionym, a urodzony na terenie dzisiejszej Polski i zamordowany w albańskiej Szkodrze ks. Alfons Tracki. Za to zginęło wielu, wielu innych uczniów Chrystusa. Jednak my, chrześcijanie mieszkający w Polsce w drugiej dekadzie XXI wieku, aż na takie szykany narażeni nie jesteśmy. I nie ma do czego wzdychać. Ważne jednak, byśmy zawsze pamiętali: jesteśmy owcami. Musimy słynąć z łagodności. Nie możemy stawać się drapieżnikami. Choćby cały świat wyszczerzał na siebie i na nas swoje kły, nam trzeba iść drogą Ewangelii. Musimy chętnie przebaczać, dla nienakręcania spirali nienawiści pokornie nadstawić drugi policzek i wierzyć w przemieniającą moc dobra. Naiwność? Nasza moc w byciu owcami, nie wilkami. Bo nasz Pan nie jest pasterzem wilków, a owiec.
Andrzej Macura