Zmarł Andrzej Wajda. Ale wiele jego filmów nigdy nie umrze.
Lubię oglądać Andrzeja Wajdę.
Jego "Popioły" według Żeromskiego, wielkie dzieło o naszym narodzie, patriotyzmie, miłości i rozpaczy z szarpiącym fabułą Rafałem Olbromskim, 18-letnim Danielem Olbrychskim. "Popiół i diament" prowadzący do pytań fundamentalnych nie tylko przywołanym cytatem z C.K. Norwida: "Czy zostanie/ na dnie popiołu zostanie gwiaździsty dyjament/ wiekuistego zwycięstwa zaranie?". Skupiony na Maćku Chełmickim - porywającym i tragicznym Zbyszku Cybulskim, jego pokoleniu, ale też na całych pokoleniach Polaków od wieków uwikłanych w historię.
"Wszystko na sprzedaż" to pytanie o etykę w sztuce i galop koni, jako genialna metafora życia.
"Człowiek z marmuru" i "Człowiek z żelaza" to sama esencja minionego ustroju, tego co zrobił z człowiekiem, ale i próba wyjścia na prostą. Umiejętne burzenie pomników, a w zamian za nich stawianie na słabego człowieka z krwi i kości.
"Dyrygent" rozgrywany w fascynującym aktorsko trójkącie Janda-Seweryn-Gielgud to nie tylko wielkie studium artysty, ale, przede wszystkim namiętności, w scenerii morskiej podróży, która też jest przecież symboliczna.
"Brzezina" jeszcze bardziej sensualna niż proza Jarosława Iwaszkiewicza.
"Panny z Wilka", według prozy tegoż autora, to arcydzieło. Obraz filmowy zanurza się tak głęboko w literaturę, że oglądanie tego filmu zamienia się w wędrówkę w czasie nie tylko filmowym, ale i naszym osobistym. Zdarzało mi się nie raz w nim zostawać, kontemplując szczegóły własnego życia.
Czarno- biały „Korczak” został nakręcony w kolorze popiołów, które unosiły się nad Treblinką ze spalonych ciał. To obóz koncentracyjny, do którego poszedł ze swoimi dziećmi bohater tego obrazu.
„Pan Tadeusz” jest jak uśmiech z przeszłości, ale i nadzieja na przyszłość. To świadectwo, że reżyserowi zależy na Polsce, ale też i wiecznie żywym Mickiewiczu.
"Katyń" jest kawałkiem dramatycznej historii, męczeństwa polskich oficerów zabitych przez sowietów, której ofiarą był ojciec reżysera. Przejmująca opowieść o ludziach za pomocą pozostałych po nich guzików z orzełkami.
No i "Wesele", bez którego nie wyobrażam sobie nie tylko tzw. „polskiej szkoły filmowej”, ale kina w ogóle. Pełne uniesień, porywające do tańca...
Ale nie pora się weselić, kiedy zmarł wielki reżyser. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.
Barbara Gruszka-Zych Dziennikarka działu „Kultura”. W „Gościu” od 1988 r., reportażystka, poetka, pisarka, krytyk literacki. Należy m. innymi do: Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Opublikowała też zbiory reportaży oraz książki wspomnieniowe. Laureatka wielu prestiżowych nagród. Wybory jej wierszy zostały wydane po litewsku i rosyjsku w Kownie, Wilnie, Petersburgu i Petersburgu i Wilnie.