Odebrano im godność, a później życie. Do końca nie wyrzekli się jednak swojej wiary. W niemieckim obozie koncentracyjnym w Konstantynowie Łódzkim więziono kilkuset księży. Po latach o ich pamięć zadbali kapłani z archidiecezji łódzkiej.
Przebywaliśmy na piętrze jakiegoś budynku fabrycznego, śpiąc na podłodze, mając jeden snopek słomy na czterdziestu. Zaraz na początku jeden z esesmanów zabrał trzech księży, w tym mnie, i kazał nam szorować ustępy. Po trzech tygodniach nocą załadowano nas do bydlęcych wagonów i po kilkunastu godzinach podróży stanęliśmy na rampie Dachau” – pisał w swoich wspomnieniach jeden z aresztowanych w 1941 r. księży. Od tego momentu zaczęły się prawdziwe prześladowania duchownych. Na początku okupacji Niemcy co prawda zatrzymywali kapłanów, ale po krótkim czasie wypuszczali ich na wolność. Cały czas działały kościoły, w których nie tylko odprawiano Msze, ale także pomagano rannym i organizowano żywność. Dopiero później postanowiono ostatecznie rozprawić się ze wszystkimi księżmi – naziści zrobili to w bezkompromisowy sposób.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Kalbarczyk