Joanna Jurgała-Jureczka mieszka na końcu świata. Ale dla niej Kończyce Wielkie to jego początek. To ziemia jej prababki, babki i mamy, bo z tymi silnymi kobietami czuje szczególną więź. A teraz rodzą się na niej kobiety z jej książek.
Kończyce Wielkie, 8 km od Cieszyna, leżą poza głównymi trasami, jak prawdziwa prowincja, której pochwałę pisarka głosi. Przedtem zajmowała się pracą naukową, była nauczycielką, dziennikarką, kierownikiem muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej. Od pięciu lat dogląda domu, działki pod lasem i rozmawia z duchami. – Jestem owładnięta przeszłością – spogląda na łąkę przypominającą intensywnością koloru zielone pastwiska z Psalmu 22. Tylko wytrawna pisarka może sprawić, że widzimy, jak chodzą po niej od dawna nieżyjący. – Tu nagły piorun trafił mojego pradziadka Wojciecha – pokazuje. – Dosiadł się do wozu w ostatniej chwili, a potem znaleziono jego ciało wbite w kopkę siana – opowiada. Niedaleko stąd w lesie jest grób żołnierza, Włocha. Przestrzelił sobie nogę, bo nie chciał iść do niemieckiego wojska, a hitlerowcy widząc to, natychmiast go rozstrzelali. Jeszcze dalej można znaleźć grób lotników radzieckich. – Z dziećmi i mężem zakładamy gumowe buty i idziemy do lasu nad mogiły odmówić za nich zdrowaśkę i zapalić znicze – opowiada. – Jesteśmy stąd i to nasza historia, która musi żyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych