To, co jeszcze dwadzieścia lat temu pozostawało w granicach filmów sci-fi, nagle staje się coraz bardziej realne. Czy grozi nam ponura wizja jeszcze bardziej odczłowieczonego seksu z robotem w roli kochanka?
Seks-roboty mogą już wkrótce całkowicie zmienić branżę seksualną, twierdzą eksperci. Według nich ma to zapobiec niewolnictwu seksualnemu, gwałtom, prostytucji, a także pomóc w zwalczaniu chorób przenoszonych drogą płciową.
Doktor John Danaher, wykładowca biznesu w Galway uważa, że humanoidalne androidy staną się dobrym zamiennikiem dla prostytutek. W wywiadzie dla "Daily Star" powiedział, że cyborgi będą mogły zaspokajać nasze najbardziej wyuzdane żądze, bez obawy niepowodzenia czy przymusu z naszej strony. "Technologia stanie się tak dobra, że człowiek będzie mógł stworzyć emocjonalną więź z robotem, który nie będzie tylko 'udawał'."
Według futorologa, dr Ian Pearsona, do 2050 roku seks człowieka z robotem stanie się bardziej popularny niż z drugim człowiekiem. Takie roboty będą wyglądały zupełnie jak ludzie, w dodatku będą miały wbudowany system sztucznej inteligencji (SI). "Użytkownicy będą traktowali takie roboty jak swoje samochody" - twierdzi. "Większość ludzi kupi sobie takie androidy, które będą uważali za atrakcyjne seksualnie. Dzięki systemowi SI roboty mogą stać się członkami rodziny, z którymi domownicy będą mogli tworzyć relacje."
Pearson uważa, że nie wszyscy zakupią androida, aby spełniał ich seksualne perwersje. Niektórzy nabędą go tylko po to, aby wykonywał za ludzi prace domowe, np. sprzątał, gotował, a dopiero później wytworzy się między człowiekiem a robotem seksualne pożądanie. "Tak czy inaczej, sex z inteligentnym, atrakcyjnym robotem stanie się popularny, bardzo popularny" - dodaje.
Jak na razie koszt takiego robota wynosi 6 tys. funtów brytyjskich, co daje ok. 30 tys. złotych, ale przewiduje się, że ceny szybko zaczną spadać. Neal Slateford, współtwórca sklepu internetowego z seks-zabawkami przewiduje, że w ciągu zaledwie trzech następnych lat sex roboty znajdą się w masowej sprzedaży. Slateford jest zdania, że roboty rozbudowane o seks-funkcje są o wiele lepsze i atrakcyjniejsze niż te z funkcjami militarnymi przeznaczonymi dla wojska.
I choć eksperci z zakresu behawioryzmu uważają, że takie roboty to najbezpieczniejsza droga do zrealizowania swoich fetyszy i wyuzdanych żądz, nie wszyscy są tak optymistycznie nastawieni do sex androidów. Dr Kathleen Richardson, pracownik naukowy zajmujący się etyką robotów na Uniwersytecie De Montfort w Leicester uważa, że używanie robotów doprowadzi do zaniku empatii u człowieka. Jej zdaniem przez promocję takich androidów i wykorzystywania ich do seksualnych celów, które nie wymagają empatii, jak w przypadku kontaktu z drugim człowiekiem, kultywujemy w ten sposób postawę braku odpowiedzialności i wczucia się w emocje drugiej osoby w naszym dorosłym życiu. "Seks-roboty nie biorą przecież czynnego udziału w akcie seksualnym, to tylko fantazje użytkowników" - twierdzi Richardson. "To dlatego właśnie na prostytucję mówi się, że to wykorzystywanie człowieka jak rzeczy. Musimy w końcu przestać traktować ciało drugiej osoby jako sposób na zaspokojenie naszych żądz, jakby te żądze były jakąś nieuchronną reakcją naszego organizmu, nad którą nie możemy zapanować."
Motyw seksualnej relacji człowieka z robotem był już wykorzystywany w filmach sci-fiction, m.in. w filmie "AI: Sztuczna Inteligencja", gdzie w rolę Gigolo Joe, męskiego seks-robota wcielił się Jude Law. W tym filmie popularne były i męskie i kobiece seks-roboty, które nie sposób było odróżnić od człowieka. Jednak ich "uczucie" było tylko zaprogramowane, jeszcze bardziej odczłowieczone niż w "tradycyjnej prostytucji". Czy taka ponura wizja może się spełnić? Oby nie.
lk / Daily Mail