Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko nie wyklucza ogłoszenia stanu wojennego i mobilizacji w razie zaostrzenia się sytuacji na wschodzie kraju i na Krymie - informuje Interfax-Ukraina.
Poroszenko powiedział o tym w czwartek w obwodzie lwowskim.
Jednocześnie podkreślił, że wspólnie z partnerami międzynarodowymi Ukraina zdoła zmusić agresora do zajęcia miejsca przy stole rokowań oraz wypełniania zobowiązań przyjętych w ramach procesu mińskiego i przywrócić "format normandzki" - relacjonuje Interfax-Ukraina.
Prezydent oświadczył też, że Ukraina może liczyć na zwycięstwo, jeśli będzie dysponowała wysoko wykwalifikowanymi, patriotycznymi, dobrze wyposażonymi i przygotowanymi siłami zbrojnymi, przy poparciu ze strony cywilizowanego świata.
Interfax-Ukraina informuje również, że Poroszenko wskazał na nasilenie ostrzału artyleryjskiego "w strefie antyterrorystycznej operacji na wschodzie Ukrainy" w nocy ze środy na czwartek.
"Financial Times" pisał w czwartek o eskalowaniu przez Rosję napięcia przy granicy z Ukrainą i wyraził opinię, iż decydując się tam na pokaz siły przed wrześniowym szczytem G20 Kreml chce wymusić ustępstwa na państwach zachodnich, począwszy od złagodzenia sankcji.
Dziennik zwrócił uwagę, że zawieszenie broni między Kijowem a prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy staje się coraz bardziej kruche. Walki nasiliły się w lipcu, a teraz władze Ukrainy i ich zachodni sojusznicy z niepokojem obserwują umacnianie przez Rosję sił konwencjonalnych na zaanektowanym w 2014 roku Krymie i wzdłuż ukraińskiej granicy.
"FT" odnotował, że Rosjanie rozmieścili tysiące żołnierzy w rejonie na północ od Briańska, na wschód od Rostowa nad Donem, na południu Krymu i na zachód od separatystycznego mołdawskiego Naddniestrza. "Są oznaki, że (siły rosyjskie) przygotowują się do walki" - napisał "FT". Zdaniem gazety Putin może stawiać na to, że eskalując przemoc i prowokując gniewną reakcję Kijowa uda mu się doprowadzić do zerwania jedności państw europejskich i uzyskania korzystnej dla Moskwy reinterpretacji porozumień z Mińska.