Nosiłem niebezpieczne narzędzia, teraz noszę różaniec

Planowali mnie zabić. Ledwo udało mi się ujść z życiem. Leżałem na ziemi krzyżem, a jeden z oprawców stał mi na rękach. Wtedy zacząłem się modlić i w duszy krzyczeć: „Boże pomóż”.

Przez całe życie nie zauważyłem Boga, a On dawał mi znaki, mówił do mnie, był cały czas we mnie i dopuszczał do tego, co w moich oczach wydawało się okropne i złe. On dopuszczał to, by wyciągnąć z tego dobro i oczyścić moją duszę. Nawet teraz często doznaję cierpienia i czuję się jak "zboże przemłócone", ale przeżywając to z Panem cierpienie staje się słodkie.

Postanowiłem odbyć spowiedź generalną z całego życia, po której czułem  się o tonę lżejszy, choć nie ukrywam, że długo się nad tym zastanawiałem. Myśli, które krążyły w mojej głowie, były takie, by nie iść do spowiedzi, bo ten „w czarnym” zadzwoni na policję.

Z każdym dniem moje życie się zmieniało, zacząłem chodzić do Kościoła codziennie. Wykrzyknąłem: „Jezu zajmij się mną, nie jak ja chcę, lecz jak Ty chcesz”. Zacząłem przyjmować sakramenty, rozstałem się z kobietą, poprzez którą tak niesamowicie zadziałał „Nasz Tatuś Niebieski”. Nie mogłem się pogodzić z tym. Dopiero na jednej ze Mszy zostałem uwolniony i uzdrowiony. Rany się zagoiły. Teraz wiem, że taka była jej rola, była narzędziem w rękach Pana. Kilka tygodni po tym dowiedziałem się, że w mojej parafii będzie można wstąpić do Bractwa Karmelitańskiego. Nie wiedziałem, co to takiego, Znalazłem informację, że Szkaplerz wyraża pragnienie naśladowania Maryi, jej stylu życia i cnót, szczególnie cnoty czystości przeżywanej według własnego stanu. Bardzo to mi się spodobało, gdyż już miałem dość zniewolenia sferą seksualną.

Znalazłem informację i postanowiłem, że chce się zawierzyć Matce Boskiej i przyjąć Szkaplerz Karmelitański. Po kilkunastu miesiącach czuję Jego moc i jak mnie chroni. Czasem, gdy Go zdejmę, czuje się nagi.

Kiedyś nosiłem w kieszeni niebezpieczne narzędzia dla szpanu, dzisiaj noszę w kieszeni i nie rozstaję się z bronią, na którą nie potrzebuję zezwolenia. To jest różaniec, bez którego teraz nie mogę żyć, Pomaga mi i broni od zła. Moja przemiana duchowa nastąpiła ok. 3 lata temu. Zacząłem jeździć na Msze o uzdrowienie i uwolnienie oraz Modlitwy Wstawiennicze. Powoli zaczął mnie Pan Bóg uwalniać od alkoholu, nikotyny, kawy, seksu, masturbacji, filmów porno, tabletek uspokajających, depresji. Doświadczyłem także po raz pierwszy w życiu łaski przebaczenia. Wybaczyłem z serca człowiekowi, który próbował mnie zabić. Wiedziałem, że o własnych siłach tego nie jestem w stanie sam zrobić. Niczego podobnego nie przeżyłem.

Czułem, jak jestem napełniony Bożą Miłością wobec tego człowieka. On już nie jest moim wrogiem lecz moim Bratem w Jezusie Chrystusie. Zrozumiałem, że w każdym biedaku mieszka Chrystus, a w chorym biedaku mieszka po dwakroć.

Zacząłem się dużo modlić, błagać, prosić i o co prosiłem, to dostawałem i dostaje wciąż. Teraz w pełni mogę stwierdzić, że słowa zawarte w Ewangelii Mt 7,7-9 „Proście, a będzie Wam dane, szukajcie a znajdziecie, kołaczcie, a wam otworzą”, są szczerą prawdą. Dlatego jeszcze bardziej uwierzyłem w moc i działanie Chrystusa w moim życiu, teraz świadczę swoja postawą i życiem, że Jezus jest prawda, drogą i życiem.

Dzisiaj w pełni mogę stwierdzić i zaświadczyć, że odnajdując Boga w swoim życiu i przyjmując Go, jestem szczęśliwy. Dzisiaj czuję, że Pan Bóg mnie prowadzi w moich poczynaniach i jestem wolnym człowiekiem. Wiem, czym jest prawdziwe szczęście. Odnalazłem je. To Bóg!

Choć zdarzają się trudne okresy, zwątpienia, silne pokusy, mam już na to wypracowane metody. Diabeł nie śpi i tylko czyha, jak mnie pożreć. On nie chce drobnostki, on chce pozbawić mnie życia wiecznego, na które teraz pracuję :-)

Ale wiem że dla Boga nie ma nic niemożliwego i cały czas mi powtarza, że "Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13).

Pogłębiam swoją relację z Bogiem i pokazuję drogę innym ludziom. Można żyć inaczej. Jestem Bogu wdzięczny za moje życie dawne jak i obecne.

Staram się chodzić często na Mszę, przyjmować sakramenty, spowiadać się co 2 tygodnie. Jeżdżę na Msze o uzdrowienie i uwolnienie, na rekolekcje. Należę do Wspólnoty, w której z grupką ludzi wychodzimy na ewangelizację do bezdomnych. Spędzamy z nimi czas. Od niedawna także chodzę do Zakładu Karnego na ewangelizację dzielić się swoim doświadczeniem. Czytam codziennie i rozważam Słowo Boże na każdy dzień. Odmawiam Różaniec.

Pozdrawiam i błogosławię.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Mariusz