Z dumy i... od nawału pracy. Nieziemsko fajnej pracy!
26.07.2016 11:35 GOSC.PL
Na początku było – przyznaję bez bicia – trochę na odwrót. Krótko, ale było. Jeszcze nie zaczęły się Dni w Diecezjach, gdy nasi dziennikarze w 20 oddziałach w Polsce zaczęli pisać dziesiątki, setki relacji każdego dnia, a my, „redaktory z centrali”, musieliśmy czytać te wszystkie depesze. Po pierwszym dyżurze wydawało mi się, że nie dam rady. Że nie nadążam, a oni... za dużo piszą. Wrażenie być może spotęgował fakt, że te pierwsze depesze były bardziej informacyjne, a co za tym idzie... bardziej nużące. Programy Dni w Diecezjach, informatory, przydatne komunikaty. Rzeczy bardzo ważne dla naszych gości, ale – umówmy się – mało fascynujące dla czytelnika, który w wydarzeniach nie bierze bezpośredniego udziału.
Wszystko zmieniło się wraz z przyjazdem pierwszych grup. Okna w redakcji otwarte, a na schodach katedry po przeciwnej stronie ulicy tłumy Francuzów ze Wspólnoty św. Jana zainaugurowały nasze „redakcyjne Dni w Diecezji”. Śpiewy, tańce, śmiechy, kolorowe chusty, flagi, rozwiane habity...
W tym samym momencie „życie” wkroczyło do tekstów dziennikarzy w terenie. Bo oni też już witali pierwszych gości, fotografowali rozentuzjazmowane tłumy (hehe, niektórzy uczyli obcokrajowców od razu wymawiać to „rozentuzjazmowane” i już była zabawa, że hej).
Pisali: jeden gość z dużą ostrożnością przygląda się bigosowi, inny się dziwi, że u nas „tak dużo budynków”, trzeci płacze nad wyjętą z miski z wodą karteczką ze Słowem... Tu się odbywa maronicki ślub, tam spływ kajakiem, ktoś mówi, że w raju musi być tak jak w naszym skansenie, a inny czuje się tu jak u siebie, czyli w Nigerii...
Pojawia się mnóstwo świadectw, głębokich świadectw. Młodzi ludzie mówią o Bogu tak, że mi momentami klawiatura moknie... Aż się zżymam, że tak szybko zmieniają się depesze na naszym serwisie specjalnym! Chciałabym czytać i czytać, a jeszcze bardziej żałuję, że czytelnicy nie nadążą tego wszystkiego wchłonąć.
Przy opisach pożegnań po zakończonych Dniach w Diecezjach rozklejam się już do reszty. I puchnę z dumy, że jako gospodarze zdaliśmy egzamin na szóstkę.
No i nie mam najmniejszych wątpliwości, że Duch Święty wiał, kędy chciał, a w tych dniach chciał właśnie w Polsce.
Barbara Jaworska