Turyści widzieli już niejedno. Ale takiej opcji nie potrafią szybko przemielić.
25.07.2016 13:41 GOSC.PL
Zacytuję spostrzeżenie mojego przyjaciela. Mieszkający w Krakowie Maciek Sikorski opowiada: „Rozkręca się. ŚDM. Dzisiaj już tłoczno w komunikacji miejskiej. Jedziemy z dziewczynkami na koncert. Grupa pielgrzymów z Południowej Ameryki krzyknęła kilka razy: „Viva Papa!”. Cały tramwaj zaczął bić brawo. Moim córkom bardzo się podobało. Na rynku kontrasty. Z jednej strony wielki tłum szalejących, radosnych, młodych ludzi. Tańczą, skaczą, żywo reagują na muzykę uwielbieniową. Z drugiej «normalni» turyści. Siedzą, jedzą i piją w okolicznych knajpach. I patrzą. Tacy jacyś zdziwieni. Mam wrażenie, że tego tłumu do niczego nie mogą przyporządkować. A tyle już widzieli: kibiców na Euro, tubylców na Borneo w opaskach biodrowych, roznegliżowane tancerki na Bali, Masajów wymachujących dzidami czy corridę, ale tutaj mocno da się wyczuć coś na kształt konsternacji. Takiej opcji nie potrafią szybko intelektualnie przemielić. Coś jakby im się nie zgadza. Gdzie butelki? Czemu ten tłum się nie awanturuje? Zdziwienie bierze górę. Nie potrafią tego ukryć. Jedna sytuacja stoi mi przed oczami do teraz. Przed nocnym lokalem z «dziewczynkami» i zasłoniętymi oknami świecącymi na czerwono stoi dziewczyna. Biust prawie na wierzchu, kozaki długie, jakieś takie cuś, co chyba futro ma udawać. Zaprasza przechodniów do tego przybytku. Obok niej przewija się mnóstwo pielgrzymów w jej wieku. Oni wybrali życie. Mają radość w oczach i na ustach. Widzi to. Jej twarz jest smutna, choć udaje, że wszystko jest cool i sexy. Biedna. Chyba napiszę do niej krótki list i dam jej. Może jutro będzie znowu stała. Ona czeka na dobrą wiadomość. Jestem pewien”.
Marcin Jakimowicz