Nie ma znaczenia, kto stoi za puczem w Turcji. Unijni przywódcy i tak muszą stanąć po stronie Erdogana.
18.07.2016 11:40 GOSC.PL
Informacja o wojskowym zamachu stanu w Turcji stała się głównym wydarzeniem ostatnich dni. W wydarzeniach, które miały miejsce w nocy z piątku na sobotę, zginęło blisko 300 osób, a w ich następstwie tureckie władze już aresztowały ponad 6 tysięcy podejrzanych o branie udziału w spisku. Głośno mówi się też o możliwości przywrócenia kary śmierci jako jednej z dopuszczalnych kar dla spiskowców. Problem w tym, że wciąż niejasne jest, kto w rzeczywistości stoi za nieudanym przewrotem. Erdogan oskarża przebywającego w USA Fethullaha Gulena, nie brakuje jednak komentatorów, którzy podejrzewają, że pucz był zainspirowaną przez samego Erdogana ustawką, która ma mu dać mandat do zwiększenia zakresu swojej władzy oraz przeprowadzenia czystek i usunięcia z życia społeczno-politycznego nieprzychylnych mu ludzi. Za tą tezą przemawiałoby kilka faktów: buntownicy mieli okazję zestrzelić samolot, którym leciał prezydent Turcji, ale tego nie zrobili. Tayip Erdogan odpowiedział na bunt niezwykle szybko. A już teraz trwają masowe aresztowania i za kraty trafiło kilka tysięcy osób, w tym wielu wojskowych i sędziów.
Niezależnie jednak od tego, kto rzeczywiście stoi za puczem, przywódcy UE mają w obecnej sytuacji związane ręce. Nawet jeśli mieliby wiedzę na temat tego, że spisek sfingował prezydent Turcji, i tak są zmuszeni potępić wywrotowców i poprzeć Erdogana. Prezydent Turcji właśnie w ekspresowym tempie czyści instytucje państwowe z niewygodnych mu osób (w prawdziwośc śledztwa, kóre w dobę po puczu pozwala wskazać 6 tysięcy winnych chyba nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy), a UE nie wyciągnie wobec Turcji żadnych realnych konsekwencji. Skończy się na tradycyjnych "wyrazach zaniepokojenia". Dlaczego? Bo odkąd na tegorocznym szczycie Turcja-UE Bruksela uzależniła rozwiązanie unijnego kryzysu migracyjnego od decyzji prezydenta Turcji, to Erdogan dyktuje warunki w relacjach Ankara-Bruksela.
W marcu, tuż po szczycie UE-Turcja, Jacek Dziedzina w komentarzu "Unia wstępuje do Turcji" napisał: "Od kilkudziesięciu lat Turcja starała się o członkostwo w Unii Europejskiej. To już nieaktualne. Teraz to Unia musi spełnić warunki, które stawia Turcja".
To były słowa prorocze. Niezależnie od tego, kto stoi za nieudanym zamachem stanu w Turcji, Erdogan właśnie udowadnia, że jest królem Europy.
Wojciech Teister