Czasy, w których turnieje wygrywali tylko sportowcy, siła ich mięśni, wytrenowanie i odporność psychiczna, minęły bezpowrotnie. Choć sport coraz częściej staje się areną wyścigu technologicznego, sporty drużynowe są od technologii, wciąż jeszcze, najmniej uzależnione.
Ten przykład był wielokrotnie przytaczany, ale warto przypomnieć go jeszcze raz. W 2009 roku w czasie pływackich mistrzostw świata sędziowie i widzowie przecierali oczy ze zdumienia. Padał rekord za rekordem. Gdy wytrzymałość sportowców jest na granicy wytrzymałości człowieka, a różnice czasów pomiędzy zawodnikami na podium liczone są w setnych częściach sekundy, każdy kolejny rekord jest czymś niezwykłym. Aż tu na jednych mistrzostwach rekordy padały jeden za drugim. Przed zawodami w Rzymie tylko dwie zawodniczki na świecie potrafiły stylem grzbietowym pokonać dystans 100 m w czasie krótszym niż minuta. W trakcie zawodów zrobiło to 18 kobiet. Wśród mężczyzn było podobnie. Kilka miesięcy przed zawodami tylko trzech panów na świecie potrafiło przepłynąć żabką 200 m w czasie krótszym niż 2 min i 10 s. W Rzymie w 2009 r. udało się to już 30 zawodnikom. Jak to możliwe? Wszystko dzięki nowym strojom. Jedna z firm wyposażyła sportowców w kombinezony pływackie, których powierzchnia była wzorowana na skórze rekina. Ten przypadek jest często cytowany nie tylko dlatego, że pokazuje, jak technologia pozwala zwyciężać. Zawodnicy lepsi, ale w gorszych strojach, przegrywali. Strojów „ze skóry rekina” więc zakazano.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek